Ogłoszenia.


AKTUALNE WYDARZENIA W MIASTECZKU:
1) Remont miejscowego sierocińca. Wszystkich wolontariuszy i chętnych prosi się o pomoc w odrestaurowaniu budynku.
2) W domu kultury odbędzie się IV konkurs literacki, zaprasza się wszystkich młodych i zdolnych pisarzy oraz poetów do spróbowania własnych sił.
3) Mieszkańcy przygotowują się do otwarcia festynu na cześć początku lata.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Bo pewność siebie to podstawa...

Joshua Carl Rosenthal

 

Słowem wstępu, czyli powrót do przeszłości.

Dwadzieścia trzy lata temu, dokładnie osiemnastego maja tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku, na świat przyszedł chłopiec. Pierwsze i jedyne, długo wyczekiwane dziecko szczęśliwego i piekielnie bogatego małżeństwa państwa Rosenthal. Nathaniela - znanego reżysera filmowego specjalizującego się w dramatach wywołujących łzy nawet u najtwardszych mężczyzn oraz Diany - profesjonalnej modelki, za którą niejeden facet chętnie wskoczyłby w ogień. I tak po trzech latach starań los wynagrodził ich synkiem, którego nazwali Joshua Carl.
Dzieciństwo Josha wyglądało niczym bajka napisana przez jakiegoś wprawnego pisarza. Chłopcu od najmłodszych lat niczego nie brakowało zaczynając od najdroższych ubrań, a kończąc na wszelakich zajęciach pozalekcyjnych, które miały na celu znalezienie oraz rozwinięcie zainteresowań młodego Rosenthala. Wbrew plotkom, że mały Joshua jest wychowywany przez niańkę, tak wcale nie było. Owszem, jego rodzice często bywali zajęci i wyjeżdżali za granicę w sprawach biznesowych, jednak każdą wolną chwilę poświęcali jedynemu synowi.
Lata mijały, a mały Josh zaczął wyrastać na dorosłego, przystojnego mężczyznę o szerokich zainteresowaniach i bardzo dobrym wykształceniu.


Rozwinięcie, czyli wszystko, co najistotniejsze.

 

Zainteresowania

Nie tak łatwo wymienić wszystko, co kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób zaintrygowało Josha. Od najmłodszych lat próbował wszystkiego, niezależnie od tego czy była to gra w tenisa czy taniec towarzyski. Teraz, w wieku dwudziestu trzech lat, może z dumą stwierdzić, że jest naprawdę niewiele rzeczy, z którymi do tej pory nie miał do czynienia. Mimo wszystko oczywiste jest to, że wśród tylu najróżniejszych pasji, Joshua odnalazł to, co dla niego stanowiło największą wartość. Okazało się, że to maksimum pochłonęła go fotografia.
Już w najmłodszych latach Josh potrafił przesiadywać godzinami w parku, obserwując ludzi i fotografując ich w coraz to bardziej interesujących momentach. Lata mijały, a pasja Rosenthala wcale nie zniknęła... Zmienił się jedynie obiekt, na który chłopiec kierowował aparat. Wcześniej wystarczył mu nawet motyl, aby zainteresowań go na kilka godzin, teraz, jako dorosły mężczyzna, fotografuje już niemal tylko kobiety. Niektórzy uważają to za obsesję i z pewnością w pewnym sensie mają rację. Jeszcze inni opisują go jako zboczeńca i Joshua wcale by temu nie zaprzeczył. Co oczywiście nie oznacza, że by to potwierdził. Osobiście Rosenthal nie sądzi, aby był w stanie kiedykolwiek skrzywdzić jakąś kobietę. Nigdy nie podniósłby na nią ręki ani do niczego nie zmusił... Jedynie mógłby porzucić. I w sumie i tak by zranił, jednak woli udawać, że nie zdaje sobie z tego sprawy.
Mimo całego zamiłowania do fotografii, to nie z tym Joshua powiązał swoją przyszłość. W tym momencie sam nie wie, jak zaczęła się jego przygoda z masażem i jakim cudem nagle znalazł się na fizjoterapii... Której swoją drogą nie ukończył, ponieważ mu się nie chciało. I tak ma pracę, z której bez problemu może się utrzymać, dlatego po pierwszych dwóch latach zrezygnował. Doszedł do wniosku, że nauczył się wystarczająco dużo i teraz potrzebna jest mu tylko praktyka.
Warto również wspomnieć, że Josh ma ogromną słabość do zwierząt. Uwielbia jeździć konno, a w weekendy potrafi spędzić nawet kilka godzin w sklepie zoologicznym, gdzie zresztą jest już bardzo dobrze znany.

Praca

Na świecie można spotkać niewielu ludzi, którzy robią to, co kochają, a dodatkowo mają z tego dość spory zysk. Tak się jednak składa, że Joshua zalicza się do tego niewielkiego grona. Uwielbia swoją pracę, a codzienny przypływ gotówki uważa za miły dodatek do tych cudownych godzin spędzonych w towarzystwie pięknych kobiet. Tak, w tym momencie warto wspomnieć, że Rosenthal jest całkiem wymagający i przyjmuje jedynie zlecenia od młodych pań. Inne po prostu ignoruje. Całe szczęście, że Joshua faktycznie jest dobry w swoim fachu, dlatego może sobie pozwolić na takie "wybrzydzanie". Tak czy siak nigdy nie zabraknie mu chętnych klientek.

Może wydawać się, że Rosenthal traktuje swoją pracę jak zabawę i trochę jest w tym prawdy. Jasne, nigdy nie robi niczego na odpieprz i zawsze stara się, aby jego klientki były w pełni zadowolone, jednak nie da się ukryć, że do wszystkiego podchodzi na luzie. Swobodnie rozmawia z każdą kobietą w trakcie masażu i nierzadko pozwala sobie nawet na lekki flirt, który z reguły jest mile przyjmowany. Cóż, z pewnością to, że dobrze wygląda w niczym mu nie przeszkadza, a wręcz ułatwia uwodzenie kobiet.
Wracając jednak bezpośrednio do jego pracy, Joshua jest wyspecjalizowany w różnych typach masażu, jednak z reguły klientki się specjalnie na tym nie znają, dlatego pozwalają mu samemu decydować o rodzaju wykonywanego przez niego masażu skóry. Jedynie to właśnie panie decydują o fragmentach ciała, które mają zostać wymasowane przez Rosenthala. Osobiście zna się na wszystkim, poczynając od typowego masażu pleców, poprzez pośladki, nogi, a nawet piersi.

Słabości

Na świecie nie ma chyba człowieka, który nie posiadałby jakichkolwiek słabości... I oczywiście Joshua nie jest wyjątkiem pod tym względem. Jego tak zwaną piętą Achillesową są oczywiście kobiety. Rosenthal kocha je wszystkie od blondynek po czarne, jednak osobiście najbardziej ciągnie go do naturalnych rudzielców. Oprócz tego niezwykle ceni długie nogi, na które mógłby patrzeć godzinami i z pewnością by mu się nie znudziło. Właśnie dlatego tak bardzo lubi, kiedy kobiety noszą krótkie spódniczki lub chociaż obcisłe spodnie.
Oprócz tego do słabości Joshuy, a właściwie do jego uzależnień, można zaliczyć papierosy. Jak już raz wpadł w ten nałóg, to niestety nie potrafi z niego wyjść. Zresztą nawet jakoś specjalnie nie próbuje, ponieważ uważa, że to dobry sposób na odstresowanie. 
Mówiąc o rzeczach, które Rosenthal kocha, może również wspomnieć o tym, czego nienawidzi. I w szczególności są to farbowane blondynki, które doprowadzają go niemal do mdłości. Tak samo jak nadmierny makijaż. Joshua wychodzi z założenia, że piękna kobieta wyglądzie cudownie nawet bez tony pudru, chociaż oczywiście chłopak nie sprzeciwia się każdym kosmetykom. Mimo wszystko tusz do rzęs często bywa przydatny.
Dodatkowo nie znosi kłamstwa. Jest w stanie zaakceptować niemal wszystko, jednak jeśli ktoś go oszuka, to taka osoba jest już u niego skreślona na amen. Nawet, jeśli ktoś go okłamie w dobrej wierze, aby chłopak uniknął cierpienia. Dla niego jest to jeszcze gorsze niż szczera prawda, którą ceni ponad wszystko.


Zakończenie, czyli kilka informacji dodatkowych

  • Można go spotkać w SPA, parku, na plaży, w lesie, w klubie/pubie/barze... W sumie niemal wszędzie.
  • Prowadzi album ze zdjęciami wszystkich dziewczyn, z którymi kiedykolwiek spędził noc. Na większość fotografii jego potencjalne partnerki są nagie lub przynajmniej półnagie (zazwyczaj robi im zdjęcia, kiedy śpią, dlatego same nawet o tym nie wiedzą).
  • Nie znosi gotować i mimo że w swoim apartamencie posiada dużą kuchnię, to sam nigdy z niej nie korzysta.
  • Jest dobrym tancerzem.


Karta w pigułce dla leniwych:

Imiona: Joshua Carl
Nazwisko: Rosethal
Wiek: 23 lata
Zawód: masażysta (pracuje w SPA, a oprócz tego przyjmuje zamówienia przez telefon. Jest dość popularny w swoim zawodzie, dlatego często chodzi nawet do sławnych modelek/aktorek itp.)
Miejsce zamieszkania: luksusowy apartament


Od autorki:
Karta miała być dłuższa, jednak chcę już ją po prostu opublikować. Może jutro dopiszę coś więcej, jednak nie obiecuję.
Oczywiście jestem otwarta na wszelkie wątki i powiązania, jednak mam nadzieję, że nie wszystkie będą kręciły się wokół masażu. Chociaż kilka może ;) Oprócz tego lojalnie uprzedzam, że dostaję białej gorączki, kiedy widzę wątek składający się z trzech-czterech zdań. Na pewno na taki nie odpiszę.
Na zdjęciach mój ukochany Ben Barnes *.*

21 komentarzy:

  1. [ To jak zaproponujesz inne miejsce niż to SPA, albo może powiązanie to zacznę wątek. Co ty na to? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Wiiitam :) Masz może pomysł na wątek i / lub powiązanie między naszymi postaciami ? ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Pomysł bardzo fajny, więc zacznę wątek. A skąd się znają to już mniejsza o większe;), uznam wiec ze wpada do niej na jedzenie;) ]
    To był jeden z tych dni, kiedy masz wrażenie że wszystko idzie nie tak. Od rana chodziła jakaś spięta, jakby czuła że coś jest nie tak. Ponoć ludzie wyczuwają takie rzeczy, niektórzy miewają prorocze sny, a niektórych coś boli na deszcz. A Sam czuła tego dnia dziwną gulę w żołądku. Starała jednak nie zwracać na to uwagi, zajęła się swoimi sprawami, a z amoku wybudził ją dopiero dzwonek do drzwi. Tam też zauważyła Josha. Uśmiechnęła się mimo wszystko pogodnie, bo wiedziała po co przyszedł. Był po prostu głodny i chciał coś dobrego.
    - To na co masz ochotę? - zapytała zamiast tradycyjnego "cześć" na przywitanie. Odsunęła się żeby wpuścić go do środka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Samara nie miała nic przeciwko nocnemu budzeniu. W sumie była to miła odskocznia od codzienności, gdy ktoś wpadał, bo lubił to co przygotowała, to jak gotuje i co najważniejsze smakowało mu to, bo zawsze wcinał do ostatniego kęsa. A strojem też już się nie przejmowała, jak każda kobieta uważała, że ma zawsze coś sobie do zarzucenia, za grube nogi, za małe piersi, jednak ostatnio uczyła się kochać siebie taką jaką po prostu była.
    Czy dziś wiele stracił? Chyba nie, biorąc pod uwagę, że dzień był wyjątkowo ciepły, a wieczór również i Samara chodziła w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Samobójstwem było zakrywanie siebie i pocenie się w fałdach ubrań.
    Jego uśmiech zdecydowanie ją onieśmielał. Sam pewna siebie stawała się tylko w czasie gotowania, tutaj jej ruchy były płynne, sprawne i pewne. Na co dzień zdecydowanie mniej wierzyła w siebie.
    - W takim razie będą naleśniki. - mruknęła i odwróciła się od niego. Związała jeszcze swoje długie włosy w luźny kok, żeby przypadkiem nie dostały się do jedzenia. Nie musiała dodawać, żeby czul się jak u siebie, bo już dawno się tu zadomowił. - Co u ciebie? - zapytała tak po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Hm... okej, okej. Pomysł bardzo fajny, swoją drogą. Spotkanie w barze, odpowiada ? ;> ]

    Gorąca, wręcz duszna noc zawitała nad wyspą. Tłumy niemal waliły drzwiami i oknami to tutejszych barów, które zawsze w weekendy były wypełnione po same brzegi.
    Tak się złożyło, że miejscowy zespół, jakim był The Kills, na czele z Annabelle miał dać koncert.
    Uwielbiała to, kiedy ludzie słuchali i tłumnie przybywali na ich występy, choć nie każdym podobał się styl, w jakim gustował ów zespół. Mimo to, członkowie nie mogli narzekać na brak zainteresowania. Publika była dość duża, i po odśpiewaniu kilku piosenek prosili o więcej. Jednak i Annabelle, jak i jej koledzy byli ludźmi, i również musieli odpocząć. Tak więc zarządzili dwudziestominutową przerwę, w której to ruszyli w stronę baru.
    Ann usiadła na wysokim, barowym krześle, po czym zamówiła piwo. Na coś mocniejszego przyjdzie jeszcze czas. po chwili na blacie pojawiła się paczka papierosów. Brakowało jedynie zapalniczki. rozejrzała się na boki. Chłopaki gdzieś zniknęli w niewyjaśniony dla niej sposób, więc nie miał kto jej poratować zapalniczką. Chyba że... Obróciła głowę w stronę siedzącego nieopodal niej mężczyzny, po czym przywołała na usta w miarę nie ironiczny uśmiech.
    -Masz może ognia ? - zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wredne, plotkarskie gazety lubiły podkreślać, że w życiu Mili Valentine nie ma miejsca dla nikogo innego poza jej psem, Piorunem. Cóż, z jednej strony miały rację, gdyż dziewczyna kochała tego psiaka ponad wszystko.
    A szczególnie uwielbiała poranne spacery ze swoim mopsem, który przebierając szybko krótkimi nóżkami, wiernie dreptał przy jej boku. Czasem jednak, jak to pies, czyli istota nieposłuszna, nie zachowywał się w sposób, jaki Mila tolerowała. Tego dnia na przykład, kiedy to brunetka zatraciła się w rozmyślaniach, idąc parkową alejką, jej psina postanowiła nagle zerwać się ze smyczy i pobiec za jakimś dachowcem. Dziewczyna, w odruchu zaskoczenia, nie puściła smyczy, tylko kurczowo jej się przytrzymała, przez co straciła równowagę i wpadła wprost w największą kałużę w parku, przeklinając cicho pod nosem. Do czego zmierza ta cała żenująca historia? A właśnie do momentu, w którym Valentine kątem oka dostrzegła fotografującego ją mężczyznę.
    Ooo, nie. Paparazzi! Jak ona nienawidziła Paparazzich! Podniosła się energicznym ruchem, niemal w całości ociekając wodą i równie żwawym krokiem podeszła do nieznajomego, który przeglądając raz jeszcze zrobione zdjęcia nie zwrócił nawet uwagi na to, że do niego podeszła.
    - Dobrze się bawisz? - spytała gniewnie i założyła ręce na piersi. Niestety, jako osoba publiczna nie mogła żądać usunięcia fotografii. To chyba bolało ją najbardziej - zamiast robić zdjęcia mógłbyś mi pomóc!

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hej, masz może pomysł, jak nasze postacie mogłyby się spotkać, to ja z chęcią zacznę:)]

    OdpowiedzUsuń
  8. Duygu była skromna i szanowała wszystko na co zapracowała, albo i na co zapracowali inni. Nie szastała pieniędzmi, nie kupowała sukienek za tysiące dolarów.. Jedyną jej obsesją był masaż. Dla niektórych mogłoby się to wydać dziwne, bo jak można wydawać fortunę na masażystę i chodzenie do SPA, skoro nie wydaje się przy tym milionów na ubrania? Prawda była taka: Duygu potrafiła się dobrze ubrać za małe pieniądze - bo nie ważna jest metka, ważne jest to czy masz styl czy nie. Duygu miała sekret..
    Chodzi o wielki pokój mieszczący się na ostatnim piętrze jej domu. Jacuzzi, drewniana podłoga i ściany, wielkie okna, spokojna muzyka i łagodne oświetlenie. Było też miejsce na małą garderobę. No i oczywiście trzy wielkie łóżka do masażu.
    Na jednym z nich właśnie leżała czekając na masażystę, którego miał wpuścić do domu ojciec.
    Włączyła relaksującą muzykę, zapaliła świeczki i odsłoniła żaluzje. Tak, musiała zaznać trochę spokoju po tych męczących miesiącach.

    [Mam nadzieję, że nie jest źle.;> Od ciebie zależy czy się znają czy nie. Mógł kiedyś ją już masować, lub coś w tym stylu.;D]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wolnym krokiem wkroczyła do widny, jednego z budynków w którym, tego dnia załatwiała, dla swojej mamy, pewna sprawę. Winda nie była duża, na szczęście znajdował się tam tylko jeden chłopak. Tak, też a tłok nie narzekała. Cóż, zazwyczaj nie jeździła windami, ale fakt że piętro na którym się znajdowała było wysoko, postanowiła skrócić, sobie drogę. Wchodząc, do windy nabrała w płuca głęboki oddech, po czym stanęła nie ruchomo, tyłem do nieznajomego. Jego twarz, odbijała się w błyszczącym zdobieniu drzwi. Był, młody i przystojny, jednak sam fakt że znajdowała się w caisnym pomieszczeniu i to na takiej wysokości, niwelował wszelkie zalety tej sytuacji. Maszyny ruszyły, a ona poczuła, jak małe pomieszczenie zaczyna się przemieszczać. Oderwała wzrok, od odbicia chłopaka, wlepiając go w ekran, ukazujący na jaki piętrze się znajdują. W myślach, odliczała ile jeszcze ich zostało. Jeszcze chwila, dzieliła ją od przyjemnego dnia na plaży. I tu właśnie pojawił się problem. Mocne szarpnięcie, chwila ciemności, by po chwili całe pomieszczenie, zostało zalane czerwonym, awaryjnym oświetleniem. Cała zawartość jej płuc, zniknęła. Rozejrzała się nie pewnie, zastanawiając się, czy to kolejny głupi żart.
    - Co się stało?- powiedziała sama do siebie, wzmacniając uscisk, na torebce wiszącej na jej ramieniu.

    OdpowiedzUsuń
  10. -I jednocześnie jesteś jedyną pozytywną rzeczą tego dnia - stwierdziła z uśmiechem, którego jednak nie mógł dostrzec, bo leżała już na łóżku okryta jedynie ręcznikiem. Włosy miała spięte wysoko, aby nie przeszkadzały.
    -Błagam cię, bądź ukojeniem dla moich pleców. Chyba nigdy mnie tak nie bolały. I na dodatek jestem spięta. Tak więc masz trochę roboty, mój drogi - powiedziała przyjaznym tonem. Wiedziała, że da radę. Był jednym z jej ulubionych masażystów, mimo że poznała go niedawno. Jak miał na imię? Josh albo James. Tak, na pewno jakoś tak. Nie była pewna, bo nigdy nie rozmawiała zbyt długo ze swoimi masażystami. Nawet jeśli jej się przedstawiali, to ona później zapominała o całym świecie i o tym co działo się wcześniej.
    -Jak twoje samopoczucie? - zapytała odwracając głowę aby na niego spojrzeć. Musiała nieco się podnieść, aby pozycja była wygodna.

    OdpowiedzUsuń
  11. To nic dziwnego, że jej nie kojarzył. Nie można przecież interesować się wszystkim i znać wszystkie gwiazdki i gwiazdeczki. Gdyby jednak znalazła się taka osoba... byłaby z pewnością dziwna i chyba poza odkrywaniem nowych talentów, starających się zrobić karierę, nie miałaby innych zainteresowań.
    Fakt, że nie była aż tak rozpoznawalna, niezmiernie ją cieszył. To właśnie sprawiało, że nie musiała chodzić na spacer z kilkoma ochroniarzami i nikt nie szykował zamachu na jej życie. Chociaż...
    Dla Mili nieznajomy był nadal tylko wścibskim paparazzim, któremu trzeba odebrać film, albo zmusić do usunięcia zdjęć.
    - Wysuszyć? A niby po co, przecież świetnie wyglądam - stwierdziła swobodnym tonem i energicznym, nawet trochę brutalnym ruchem uniosła jego podbródek tak, by musiał spojrzeć jej w oczy, gdy jego wzrok zaczął się prześlizgiwać po jej ciele. Znała swoją wartość i zachowywanie się jak zawstydzona sierotka nie było w jej stylu - a kultura wymaga, żeby patrzeć rozmówcy w oczy, kiedy do niego mówi. Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc to oddaj mi film z aparatu, albo usuń zdjęcia. Chyba, że po raz kolejny pokażesz, że praca jest dla Ciebie bardziej wartościowa niż dobre maniery i pozwolisz mnie zrugać przez kilkanaście szmatławców.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jęknęła cicho z rozkoszy. Tak, właśnie tego jej brakowało. Dotyk, zapach i spokojna muzyka. Była w siódmym niebie. Powoli odlatywała do magicznej krainy zwanej Masażolandem wsłuchując się w słowa piosenek.
    -Rety, czemu nie możesz przychodzić codziennie? - zapytała po czym szybko dodała: - No tak, codziennie to mnie w domu nie ma - mruknęła tylko. Jej praca zobowiązywała. Raz jesteś tutaj, a potem znikasz na kilka miesięcy. Najchętniej zabrałaby chłopaka ze sobą albo kazała mu zamieszkać tuż obok, ale tego akurat zrobić nie mogła. A szkoda.
    -Zawsze pozytywnie, powiadasz... Zazdroszczę - stwierdziła z uśmiechem. Gdyby w jej życiu wszystko było takie pozytywne i kolorowe. Tak jak każdy wyobraża sobie show-biznes i opisują to w gazetach.
    - Co to za zapach? - zapytała zainteresowana. Nie mogła się skupić. A raczej nie chciała się wysilać aby sie dowiedzieć. Wolała wyłączyć swój umysł. Przynajmniej na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  13. Roześmiała się na wzmiankę o chłopakach. Zawsze tak się zachowywali, a Atra była do tego przyzwyczajona.
    -Mają tutaj kilka swoich wiernych fanek, którym poświęcają większą część przerwy. A ja jestem jedynie ich kumpelą. I nie przeszkadza mi to, że mnie tak zostawiają, kwestia przyzwyczajenia- wyjaśniła, siadając na przeciw nieznajomego. Zaciągnęła się dymem, po czym przechyliła głowę lekko w bok.
    -Jestem Atra- przedstawiła się po chwili, wyciągając ponad stolik dłoń. - A Ciebie jak zwą, posiadaczu zapalniczki ?- zapytała, uśmiechając się delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Samara uwielbiała gotować i nie pierwszy raz coś zajęło ją tak bardzo, że oderwała się od rzeczywistości. Ona nawet w zwykłe naleśniki wkładała serce i dużo chęci. Ale jak już chłopak wiedział, efekt był warty swojej ceny.
    Dlatego zimny podmuch powietrza na szyję, kark, który był u niej miejscem czułym, na którym uwielbiała dostawać pocałunki, zaskoczył ją, a dodatkowo spowodował gwałtowniejszy ruch patelni. Normalnie pewnie wycofałaby się do tyłu, ten unik miała opanowany, bo nie raz podpaliła już patelnie, jednak tym razem nic by to nie dało, bo on był za nią.
    - Zaskoczyłeś mnie łobuzie. - powiedziała biorąc głęboki oddech. Nie przyznała się jednak do tego, że to miejsce jest u niej wyjątkowo czułe, zresztą chyba to zobaczył po jej reakcji.
    W sumie była trochę zablokowana, między jego ramionami i musiała teraz przyznać, że bardzo ładnie pachniał.

    OdpowiedzUsuń
  15. Spojrzała na niego z rozbawieniem, przechylając głowę lekko w bok. jednak miał rację, gdyby teraz kimś wyszła, James, Ben oraz Tommy nawet by tego nie zauważyli. Byli za bardzo zajęci swoimi fankami.
    Mimowolnie pochyliła się nad stolikiem,po czym spojrzała prosto w oczy Josh'a.
    -A co, chcesz mnie porwać ?- zapytała, tak by tylko on mógł to usłyszeć. Na jej ustach pojawił się rozbawiony uśmieszek. Chwyciła szklankę ze swoim drinkiem, po czym upiła łyk, ciekawa odpowiedzi jej rozmówcy.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Jeśli zatracasz swoje wartości moralne, na rzecz zrobienia kariery to jesteś nawet gorszy od zwykłego śmiecia. - stwierdziła swobodnie. Nigdy nie ukrywała tego co myśli, a kiedy wypowiedział ostatnie słowa właśnie to myślała. Że jest nic nie wartym śmieciem. Jak każdy paparazzi, żerujący na ludzkich nieszczęściach, zwykła imitacja ludzkiej jednostki. Gdyby miał miejsce wypadek i Mili naprawdę stałoby się coś złego, ta banda sępów jedynie zrobiłaby mnóstwo zdjęć, a potem pobiegło do redakcji z najnowszą plotką. Właśnie dlatego ich nienawidziła, kompletnie nieczuli na drugiego człowieka, zapatrzeni w siebie i swoja karierę, oto czym bili. Ale czy większość gwiazd była lepsza?
    Nie zareagowała, gdy sfotografował jej biust, jedynie posłała mu uśmiech tak godny politowania, że każdy normalny człowiek aż by się zaczerwienił, bowiem, w taki sposób rodzic patrzy na naiwne dziecko.
    - Kochanie, pozowałam do sześciu sesji zdjęciowych aktów, zdjęcie moich cycków, na dodatek nie w pełnym wymiarze, nie zrobi już na nikim wrażenia. Nie masz czym mnie szantażować, więc oddaj te zdjęcia po dobroci, albo zniszczę Ci ten piękny aparacik.

    OdpowiedzUsuń
  17. -Właśnie złamałeś mi serce - stwierdziła nieco rozbawionym tonem. - Mam nadzieję, że przynajmniej zjesz ze mną kiedyś kolację - dodała jeszcze a na jej ustach pojawił się uśmiech. Poczuła dreszcze, gdy poczuła jak jego dłonie zjeżdżają na boki. Poczuła się tak błogo, że nawet nie mogła tego opisać. Na co komu seks, jeśli można mieć takiego masażystę? Swoją drogą Duygu nie zamierzała iść z nim do łóżka. Znała ten typ. Wiedziała, że po części jego praca nie jest przypadkiem. Ale skoro był taki dobry w tym co robi to czemu miałby przerywać? No właśnie. Rzucając swoją pracę zrobiłby największy błąd swego życia i spowodował depresję u Duygu. To takie smutne..
    -Lubię ten zapach - stwierdziła. Czasem wanilia była zbyt mdława, ale olejek pachniał naprawdę przyjemnie. - Wiesz co? Następnym razem spróbujemy z kokosowym. Jakie jeszcze lubisz zapachy? Doradź coś - poprosiła przymykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Samara nie lubiła zwykle zbyt bliskiego kontaktu, zwykle go unikała, a może przez to była samotna w tym względzie, a jej kontakty damsko- męskie były minimalne? W tej chwili nawet jej się to podobało, a myśl wspólnego gotowania była fajna, zresztą mogła wtedy jeszcze trochę pozostać w tej pozycji z nim.
    Kiwnęła głową, że może go tego nauczyć. Nie było to zresztą trudne.
    - Ale czy wtedy nie będziesz przychodzić? - zapytała nagle z uśmiechem na swoich ustach. Jeżeli usłyszy tak to nici z nauki. Powoli pokazywała mu co ma robić, aż doszedł czas na podrzucenie naleśnika. Podrzuciła naleśnik i razem go złapali. - Jesteś zdolny. - podsumowała, zresztą w tym nie wiele trudnych rzeczy było. Przechyliła głowę zanim wlała na patelnię ciasto na kolejne naleśniki i musnęła jego policzek. Szybko jednak odwróciła głowę, a na jej policzku pojawił się znów rumieniec. Co ona dziś wyprawiała?

    OdpowiedzUsuń
  19. To ludzie, którzy udają kogoś kim nie są, są naprawdę śmieszni. Na jego słowa zareagowała, tylko uniesieniem brwi i przywdziała na twarzy lekko kpiący uśmieszek. - Jakie to urocze, że fotografujesz obcych ludzi na ulicy, nie licząc się z ich zdaniem. Może jeszcze wejdź im do mieszkania i wsadź aparat pod prysznic, przecież to takie normalne, żeby wtykać nos tam, gdzie się nie powinno - stwierdziła, lustrując go wrogim spojrzeniem. Skoro nie był paparazzim, nawet nie miał prawa robić takich zdjęć. Nikomu. Nie rozumiała ludzi, którzy uważali, że wszystko im wolno.
    - Czy się nie wstydzę? Oczywiście, że nie, nie mam czego - odparła bez cienia krępacji. - ale kultura wymaga, żeby jednak coś na siebie włożyć zanim wyjdzie się z domu, w końcu po ulicach chodzą dzieci, których nie wolno gorszyć. Ach, zapomniałam. Ty nie wiesz, co to słowo oznacza, skoro pchasz się wszędzie z tym swoim śmiesznym aparatem. - stwierdziła oschłym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  20. W jej umyśle zapanował chaos, jak zwykle w takich sytuacjach. Odetchnęła głęboko, powtarzając sobie w głowie dwa słowa, 'Tylko spokojnie". No, tak nieznajomy, który był w takiej samej sytuacji co ona, zachowywał, stoicki spokój, co doprawdy w tej sytuacji było dla niej kojące. Widziała jak wyciągnął komórkę. Bez zasięgu, bez jakiejkolwiek pomocy. Jednak, wszystko z pewnością będzie dobrze, w końcu nikt jeszcze nie umarł w windzie...Chyba.
    Gdy tylko chłopak na nią spojrzał, przeszedł ją przyjemny dreszcz, choć w tej sytuacji, mogłoby to być to samo co przerażenie. Poczuła, ciepłą dłoń na swojej i wtedy zdała sobie sprawę że musi się opanować. Nabrała powietrza w płuca i nerwowo zamrugała.- Dziękuję.- powiedziała przełykając ślinę.- Po prostu w ciasnych pomieszczeniach, nie czuję się najlepiej, zwłaszcza jeśli są na takiej wysokości.- powiedziała, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się nerwowy uśmiech. Odetchnęła powtórnie, starając się uspokoić, choć na jej stan nie wpływała sama winda.
    -Myślisz że to długo potrwa?- zapytała, odwracając się do nieznajomego, który o dziwo wogóle się nie denerwował. Cokolwiek miało się dziać, miała nadzieję że nie potwierdzi jej zmartwień i powie że szybko stąd wyjdą.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Och, Ben *.* Jakiś pomysł na wątek/powiązanie? :)]

    OdpowiedzUsuń