Ogłoszenia.


AKTUALNE WYDARZENIA W MIASTECZKU:
1) Remont miejscowego sierocińca. Wszystkich wolontariuszy i chętnych prosi się o pomoc w odrestaurowaniu budynku.
2) W domu kultury odbędzie się IV konkurs literacki, zaprasza się wszystkich młodych i zdolnych pisarzy oraz poetów do spróbowania własnych sił.
3) Mieszkańcy przygotowują się do otwarcia festynu na cześć początku lata.

czwartek, 14 czerwca 2012

...rodząc się, zaciągnęliśmy obowiązek śmierci.

Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie.Tumblr_lzx463v3fx1r5hjvro1_500_large



♠ Dziedziczka fortuny ♠ Rozpieszczona do granic możliwości  ♠ Córeczka tatusia ♠ Złośnica 

Narodziła się. Zaczerpnąwszy pierwszy haust powietrza w swe płuca, wydała z siebie głośny płacz, przerywając ciszę na sali porodowej. Na świecie pojawiła się jako drugie dziecko państwa Johnson. Pięć minut przed nią pojawił się jej brat - Gabriel. Anielskie imiona. oboje takie dostali. Jednak w jej przypadku rodzice źle postąpili, nazywając ją Atrą, co w potocznym znaczeniu oznacza Ciemną. Nie, nie. Nie jest głupia, opóźniona w rozwoju, czy coś w tym stylu. Jest normalna, tak samo jak wiele innych osób chodzących po świecie. Jedynie jej dusza jest "ciemna". Bądź jak kto woli "zła".
Ma wszystko. Dom. Rodzinę. Pieniądze. Zarówno ona, jak i Gabriel skutecznie to wykorzystują. Całonocne imprezy, nie wracanie do domu przez kilka dni pod rząd, alkohol, narkotyki. Mogą wszystko, w końcu raz się żyje, prawda ? 
Powiedziałam że ma wszystko ? No, może nie tak dosłownie. Oboje, wraz z bratem nie zaznali nigdy matczynej miłości, ponieważ ich matka zmarła zaraz po ich narodzinach. Ojciec- Dylan Johnson, zbił fortunę na linii hotelów. Mógł dać swoim dzieciom dosłownie wszystko, żałował tylko że życie odebrało im matkę. 
Nianie. Różne kobiety, które krzątały się przy rodzeństwie, szybko rezygnowały z tej posady. Powiedzmy szczerze, Atra, jak i jej brat nie byli najgrzeczniejszymi dzieciakami pod słońcem. Już od samego początku przysparzali wiele kłopotów, a na pewno panienka Johnson.  
Lubiła robić na złość. Lubiła zwracać na siebie uwagę. Zawsze musiała być najlepsza, inni musieli ją podziwiać, prawić komplementy, nawet jeśli tego nie chcieli. Może przez te swoje zachowanie w jej życiu było mało osób, które Atra mogłaby nazwać przyjaciółmi. No bo, kto by wyrobił z taką osobą jak Ona?
Była oczkiem w głowie Dylana. Córeczką tatusia, która zawsze dostawała to, co chciała. Nawet jeśli pan Johnson na coś się nie zgodził, Atra tupnęła nóżką, krzyknęła, obraziła się,a chwilę potem już miała to,  co sobie wymarzyła. Taka z niej mała bestia była. I tą bestią została do dzisiaj. 
Jednak pewnego dnia przestała być tą najważniejszą kobietą w życiu swojego ojca. Nagle, na pierwsze miejsce wskoczyła młoda, długonoga kobieta o imieniu Caroline. Lalunia, przyczepiła się do Dylana tylko dlatego, że na jego koncie było tyle pieniędzy, ile Caroline nigdy nie widziała. Obmyśliła sobie,  w tej swojej blond główce, że wyjdzie za niego, a on przepisze na nią calutki swój majątek.  A Dylan, jak to Dylan. Był facetem. Zobaczył obok siebie taką młodą, zgrabną, z dorodnymi piersiami. Puf ! Zakochał się, ożenił, podarował swoim dzieciom nową "mamusię". Palant.  
Jak można się domyślić, Atra nie zapała do macochy sympatią. Wręcz jej nienawidziła. Z każdym kolejnym dniem, robiła wszystko, by jak najbardziej zniechęcić do siebie Caroline. Chciała, by ta odeszła, zostawiła  ich rodzinę w spokoju. Jednak nowa pani Johnson ani myślała to zrobić. Po dziś dzień toczą ze sobą wojnę, która raczej prowadzi do nikąd.Na wyspę Martha's Vineyard przeprowadziła się, gdy miała trzynaście lat.
Nie chciała, protestowała i buntowała się, jak to miała w swoim zwyczaju. Jakoś nie widziało jej się wyjeżdżać z wielkiego, zatłoczonego i głośnego Nowego Yorku. Bo tam miała wszystko pod nosem.
Jednak z latami zdążyła się przyzwyczaić do życia na wyspie. To tutaj właśnie skończyła gimnazjum z bardzo dobrymi wynikami, i postanowiła pójść do prywatnego profilowanego liceum, mimo iż miała możliwość powrotu do Nowego Yorku, by uczyć się w szkole muzycznej. Ku zdziwieniu całej rodziny postanowiła jednak zostać. 
Alison - alison-vv-mosshart Photo
Doskonała słuchaczka ♠ Sadystka ♠ Pozbawiona jakiejkolwiek dobroci ♠ Ignorantka 

Nie do końca wiadomo jaka na prawdę jest Atra. Nawet ona sama tego nie wie. Na pierwszy rzut oka większość osób stwierdza, że dziewczyna jest zamkniętą w sobie, małomówną osobą. Jednak prawda jest zupełnie inna. Lubi rozmawiać, na wiele tematów. Wystarczy jedynie poczekać aż się rozkręci. A potem to już na pewno będzie z górki.

Jest bardzo dobrą słuchaczką, wręcz uwielbia słuchać tego, co mają do powiedzenia inni. W stosunku do nieznanych sobie osób jest bardzo nieufna i bywa wredna. Na jej zaufanie trzeba sobie zapracować.

Atra należy na pewno do osób wytrwałych i do końca walczących o swoje. Ma własne zdanie, którego trzyma się nawet wtedy, kiedy wie że nie jest ono do końca poprawne. Uparta niczym osioł bądź jakieś inne zwierze.  Ciężko namówić ją do zmiany zdania, a granie na jej uczuciach i tak nic nie wskóra,  bo zazwyczaj cierpi na tak zwaną "znieczulicę". Osoby, które kiedykolwiek sprzeciwiła uważa za swoich wrogów. Jeśli ktokolwiek jej podpadł, czy to słowem, czy zachowaniem, może być pewien, że Atra mu nie wybaczy. Zamiast tego, będzie się pastwić nad tą osobą, z satysfakcją oglądając jej ból i cierpienie.

Patrząc na jej charakter, można uznać że w tej osobie nie ma dobrych cech. Cechy te są, owszem, jednak ukryte bardzo głęboko, i nawet sama Atra prawdopodobnie o nich zapomniała. Jeśli ktoś zapyta, czy można u niej zobaczyć choć przejaw dobroci, odpowiada że trzeba spróbować. Wiele osób już próbowało. I wreszcie poddawali się, stwierdzając, że panna Johnson jest pozbawiona choćby krzty dobroci. Nie bo się wyzwań, wręcz uwielbia ten dreszczyk emocji, oraz adrenalinę, która buzuje w jej żyłach, gdy wie, że robi coś zakazanego. Notorycznie łamie wyznaczone zasady, przez co niekiedy zdarza jej się lądować na komisariacie policji. Porywcza, czasami aż nazbyt, łatwo wplątuje się w głupią wymianę zdań, która z czasem przeradza się w bójkę, dlatego też po prostu lepiej jej nie irytować, jeśli nie chce się zginąć z jej rąk. 

Tumblr_lu27j7qbet1qg33yno1_500_large
Bulimiczka ♠ Manipulantka ♠ Porywcza ♠ Choleryczka 

Wiele osób, widząc ją pierwszy raz na oczy mimowolnie nazywa ją satanistką. Tylko i wyłącznie zwracają uwagę na jej strój, bo to najczęściej on, jako pierwszy rzuca się w oczy. Stroje Atry są dość wyzywające, odkrywające zdecydowanie zbyt wiele, niż powinny. Czarne. Dosłownie wszystko co ma na sobie jest tego koloru. Począwszy od długich, bo sięgających aż do połowy pleców włosów, po czarne, zniszczone glany. Jedynie oczy panny Johnson są koloru zielonego, prawie takiego samego, jak u kotów. Oczy podkreśla mocny, krzykliwy makijaż, mały, zgrabny nosek  jest ozdobiony kolczykiem, a chude, wysokie i dość blade ciało zdobi kilka tatuaży. Sama nie pamięta, ile miała lat, gdy na jej ciele znalazł się pierwszy tatuaż. Po prostu, zrobiła go.
Oprócz kolczyka w nosie, Atra ma jeszcze kolczyk w języku, którym to ma w zwyczaju chrobotać o zęby, gdy jest zła. Usta, pełne, wręcz stworzone do   całowania, od święta podkreśla czarna szminka. Jest chuda, wręcz chorobliwie, co bardzo widać, patrząc na to, że mierzy prawie 170 cm wzrostu. Cóż poradzić, jeśli kiedyś było się bulimiczką. Albo i nadal się nią jest. Mimo to, Atrze ani trochę to nie przeszkadza. Wiele dziewczyn się odchudza. Ona zachorowała na to "odchudzanie".
Miłośniczka wszelkiego rodzaju bransoletek, pieszczoch i wisiorków, nigdy nie potrafi odmówić sobie, by nie kupić którejś z tych rzeczy.


W WIELKIM SKRÓCIE:
Atra Annabelle Johnson
06.06.1994 rok, urodzona w Nowym Jorku.
18 lat
Dziedziczka fortuny Johnson'ów, uczennica ostatniej klasy Prywatnego profilowanego liceum ( profil muzyczny )
Zamieszkała wraz z rodziną w wielkiej posiadłości blisko Gay Head.
Biseksualna.


________________________
Dobry, cześć i czołem. Malutkie przemówionko walnę, a co xD 
No więc :
-Wątki i wszelkie powiązania - jak najbardziej jesteśmy wraz z Atrą chętne.
-Wyznaję zasadę "Ty pomysł na wątek- ja zaczynam. Ja pomysł na wątek- Ty zaczynasz", ot, by było sprawiedliwie.
-odpisuję w tylko sobie znanej kolejności. Upominać się proszę po dwóch dniach.
-Na zdjęciach boska Alison Mosshart.



117 komentarzy:

  1. Ruchu ruchu, można by powiedzieć. Może to i nie było normalne, że Gabryś sypiał ze swoją macochą z sztucznymi cyckami, ale fajnie się tak pod koce pukało tą blondynkę. Przecież było o wiele atrakcyjniejszy od swojego ojca, tak więc do stracenia niczego nie miał. Jedynie ona, ot co.
    I dzisiaj właśnie naszła go ochota na seks, to zaciągnął Caroline do siebie i się zaczęło. Jednak szybko skończyło, bo do pokoju (bez pukania!) wtargnęła Atra i raczej nie spodziewała się, że zobaczy taki obrazek.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Ja pierdole - warknął i odskoczył od Caroline, po czym założył na siebie bokserki oraz spodnie. - A ty wypierdalaj - spojrzał na blondynkę, po czym chwycił Atrę za ramię i wyprowadził z pokoju.
    Spojrzał na siostrę morderczym wzrokiem.
    - Zabiję cię kiedyś, zabiję. Wpierdalasz mi się do pokoju, kurwa, to już prywatności nie mam? - spojrzał w jej oczy piorunującym spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drzwi od pokoju się otworzyły i wybiegła z niego ubrana już Caroline. Boże, przeleciał ją kilka razy, był kimś złym czy tam coś tam? Nie był. Po prostu go naszło, to wziął pierwszą lepszą, i już.
    - A co do cholery cię obchodzi, z kim sypiam? - zapytał, krzyżując ręce na torsie.- Tak, przeleciałem ją, i co z tego? Jeśli powiesz ojcu, to mu życie spierdolisz. I to nie będzie moja wina, bo ja wszystko ładnie w tajemnicy utrzymywałem, a nie ty - dodał.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Kurwa, weź się uspokój - warknął, odpychając ją od siebie. Czasami naprawdę nie rozumiał, jak osóbka niższa od niego o więcej niż 20 centymetry potrafi zacisnął swoja dłoń na jego gardle. Kobiety były jednak dziwne.
    - Co będziesz miała z tego, że mu powiesz? - prychnął.- Satysfakcję. Żyjesz jedynie satysfakcją. Mów mu sobie. To ją wywali na zbity pysk, nie mnie, bo mu powiem, ze to ona mnie zaciągnęła do łóżka. Niestety, siostrzyczko, szczegółów tego nie znasz, tak więc masz bardzo mało do gadania - skwitował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przewrócił teatralnie oczami i parsknął śmiechem, po czym podszedł do niej i rozczochrał jej włosy, śmiejąc się przy tym.
    - Oj, ale ty jesteś pierdolnięta - powiedział, patrząc na nią.- Naprawdę, myślisz, że obchodzi mnie to, czy powiesz ojcu o tym, co zaszło? Gówno obchodzi - zrobił nacisk na słowo 'gówno', ubierając przy tym koszulkę.- Swojego synalka nie wywali z domu, za słabo go znasz. Jak chcesz, to możesz mu o tym powiedzieć. Ale licz się z tym, że niedługo się dowie, że robisz wszystkim laskom w szkole minety w kiblach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiechnął się wrednie. Wiedział co nieco o swojej kochanej siostrzyczce i oczywiście nie zawaha się tego użyć, jeśli Atra mu podpadnie, ot co.
    - No to mamy umowę - powiedział, schylając się nieco, aby móc spojrzeć w jej oczy, które miała takie same, jak on.- Ty nie mówisz o suce, ja nie mówię o minetach. Gra gitara - skwitował, prostując się.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Jesteśmy spokrewnieni, mamy to w krwi - powiedział, siadając obok niej, po czym położył się na łóżku i wlepił swoje zielone tęczówki w sufit. Tak powinno być. On nie wydaje jej, a ona nie wydaje jego. Wszyscy są zadowoleni, a tatuś o niczym nie wie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Westchnął głośno i zamknął oczy, zagryzając dolną wargę.
    - Nic mi nie mów przez chwilę, proszę cię... - powiedział, marszcząc brwi, czyli o czymś intensywnie myślał.
    Nawet on sam nie wiedział o czym myśli. Miał mętlik w głowie.
    - Po prostu... Kurwa, ona ma tak cholernie zgrabny tyłek, że sobie tego nie wyobrażasz - westchnął.- A ja jestem tylko facetem, nie wymagaj ode mnie zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Młoda, przestań pieprzyć - mruknął.- pieprze się z nią, bo ma zgrabny tyłek, duże cycki i w sumie fajnie jęczy, no to co mam do stracenia. I mi tylko nie pieprz, że ty byś jej minety nie zrobiła. Dobrze wiem, ze chciałabyś ją wyruchać gdzieś w basenie, ot co - prychnął.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dziewczyny mogły się zaprzyjaźnić lub znienawidzić, jak wolisz, kiedy Naima sypiała z jej bratem :P]

    OdpowiedzUsuń
  11. - Dobra, nie pierdol - otworzył oczy.- Przeleciałem ją, no i co? Boże, przestańmy o tym gadać. Pewnie będę się z nią jeszcze kiedyś pieprzył. W sumie to się nie dziwię, że staruszek sobie ją przygruchał. Stary,a pieprzy się z taką sztuką, cholera - westchnął.- Ale i tak sypiałem z o wiele lepszymi, od niej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wieczór zdecydowanie był najbardziej wielbioną porą dnia przez dziewczynę. Często wychodziła na dłuższe spacery, chcąc pooddychać morskim powietrzem, a przy tym zazwyczaj towarzyszyła jej suczka. Tym razem było podobnie, jak zwykle przybyła w to samo miejsce, jej ulubione. Usiadła na wielkim kamieniu, przy którym często rozmyślała. W pewien sposób odprężało ją to. Raz po raz rzucała kamienie do wody, obserwując jak pies się przy tym dobrze bawi. W pewnym momencie, swoimi szmaragdowymi w owym świetle tęczówkami błądziła po miejscu. Nie spodziewała się nikogo spotkać, przynajmniej nie o tej porze. Jednak ku zaskoczeniu jej wzrok utkwił na kobiecej sylwetce, która siedziała na klifie. Od razu ją poznała. Annabelle. Siostra Gabriela. Dziewczyna, od której czuła chłód i nienawiść na kilometr. Przyglądała się jej przez chwile, wcześniej jej tutaj nie widziała. A może źle patrzyła? Kto wie. Jednak Black nie miała zamiaru bałaganić swojej głowy jej osobą. Co to, to nie. Miała ważniejsze sprawy na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Będę sobie przeklinał, bo lubię, cholera - mruknął, przytulając ją do siebie.- Nie, po prostu pieprzę się z nią wtedy, gy ojca nie ma w domu, lub pracuje. No i zawsze zamykałem drzwi, ale teraz ta dziwka wkładała mi ręce do spodni, no i nie zdążyłem. W każdym razie, będę zamykać drzwi, zeby nie było - dodał.

    OdpowiedzUsuń
  14. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko, skinąwszy głową. Tez miał cholerną ochotę iść na jakiś koncert , ale jakoś nie było okazji. No i żadny dobry zespół w pobliżu nie grał.
    - Jak mi znajdziesz jakiś koncert godny uwagi, to pójdę - powiedział, spoglądając na swojego elektryka, pięknie postawionego w widocznym miejscu na takim jakby piedestale.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przez dłuższą chwilę Naima siedziała w skupieniu, dając wrażenie, jakby odpłynęła z tego świata, a jej myśli są w zupełnie innym miejscu. Dopiero z jej rozmyśleń wyrwał ją chłodny głos dziewczyny. Spojrzała w tamtym kierunku. Już nie siedziała na klifie lecz podążała w stronę dziewczyny. Black przywołała do siebie psa, zapinając go na smyczy, a ten usiadł przy jej nodze. Słysząc słowa Atry, w które włożyła tyle chłodu i nienawiści ile się dało, dziewczyna odwzajemniła uśmiech również kpiąco.
    - Cóż za miłe spotkanie, Johnson - mruknęła, spoglądając pustym wzrokiem nie wyrażającym żadnych uczuć, na dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  16. - PO kiego chuja tak daleko? - powiedział z przekąsem.- Na sam koniec Stanów? W Nowym Jorku coś przecież powinno być. Zresztą, w Seattle non stop pada i jest syfiasta pogoda, no ja pierdole. Jeśli już na koniec Stanów, to do Los Angeles - uśmiechnął się, siadając na łóżku.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Cholera, jaka ty jesteś jęcząca - jęknął, po czym znów opadł na łóżko.
    Zamknął oczy. Dobrze wiedział, że Atra tak szybko nie odpuści. Była takim człowiekiem, co musi trochę pomęczyć drugą osobę, cholera.
    - Polecimy do Seattle, okej, ale pod jednym warunkiem - spojrzał na nią i uśmiechnął się tajemniczo. - Że potem polecimy do LA.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oczywiście Naima wiedziała w co bawi się dziewczyna i nie miała zamiaru dołączyć do jej chorej gierki, mającej na celu ją zezłościć, nie chciała się z nią teraz kłócić, nie miała humoru na to. Puściła mimo uszy jej komentarz.
    - Nie - Powiedziała tylko, uśmiechając się ciągle w jej kierunku. Przeszywała ją uważnym wzrokiem. - Czegoś dusza konkretnie pragnie? - Dodała, marszcząc przy tym czoło.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Wiem, jestem za, bo ja również nie chcę się za bardzo opalać. No bo powiedz, czy do mnie opalenizna pasuje? Nie pasuje! - zaśmiał się, po czym wstał z łózka i założył na nogi ukochane glany, siedząc przy tym na ziemi. Spojrzał na siostrę i zagryzł dolną wargę.
    - Ruszaj dupę, idziemy na spacer, leniu - powiedział po chwili, wstając z podłogi.

    OdpowiedzUsuń
  20. W sumie już się przyzwyczaił, że zabierała mu bluzki, właśnie te jego ulubione, ale jakoś wytrzymywał, bo miał bardzo dużą kolekcję ów T-shirtów.
    - Dobra, to idziemy - powiedział i oboje wyszli z pokoju. Teraz trzeba przebyć tylko cała willę, aby dostać się do wyjścia. Trochę to zajmuje, ale jakoś dali radę i mogli zaczerpnąć świeże powietrze.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Oczywiście, z tego szczęścia, jakie na mnie przypadło to aż rzygać tęczą mi się chce - Powiedziała sarkastycznie, wzdychając cicho pod nosem. Pozwoliła by zimny acz przyjemny wiatr mierzwił jej włosy, doprowadzając do artystycznego nieładu. Wzrok dziewczyny ciągle wbity był w jej towarzyszkę od siedmiu boleści. Naima mimowolnie pogłaskała swojego psa po czubku głowy.
    - Raczej nie Twój interes. Opowiedz mi co słychać w Twoim małym świecie? - Odpowiedziała, unosząc jedną brew ku górze.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lubił taką pogodę. Nie za ciepło, nie za zimno, wręcz w sam raz. Odczuwalna temperatura dwadzieścia stopni, tak więc I D E A L N I E. Ruszyli w stronę klifu. Gabryś wsunął dłonie do kieszeni spodni i spojrzał na siostrę.
    - Nigdy nie pytałem ci się, dlaczego jesteś taka mała - odezwał się.

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiał papierosy, tym bardziej, gdy były darmowe. Tak więc oczywiście wziął jednego, jakżeby inaczej. Odpalił go, po czym zaciągnął się i wypuścił dym przez lekko rozchylone usta.
    - Mała. To jest w sumie bezsensu, bo niby jesteśmy bliźniętami, ty jesteś niższa ode mnie o dwadzieścia centymetrów, no cholera, co jest grane? - zaśmiał się, wsadzając szluga pomiędzy wargi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Naima wsłuchiwała się w spokoju, w jej słowa. W pewnym momencie nie wytrzymała i parsknęła głośnym, melodyjnym śmiechem. Dla szatynki nie było to nowością iż brat Johnson lubił zabawiać się z wieloma dziewczynami. Właśnie na tym polegał ich układ i Naimie to pasowało. W końcu Black uspokoiła się, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
    - A Ty co zazdrosna? - Mruknęła, patrząc rozbawiona w jej stronę i obserwując jej reakcje. - Naprawdę nie wiem czemu Cię to tak interesuje, piszesz książkę? - Dodała, zaczesując kosmyk włosów do tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  25. - Ciebie - powiedział od razu.- Jesteś jak dziecko szatana, które wpycha nos w nie swoje sprawy, jest małe i wredne. Szatan wręcz - powiedział, zaciagając się. Wypuścił dym przez usta i uśmiechnął się lekko.
    - Ja jestem grzeczny. To ty jesteś jak szatan. - dodał.

    OdpowiedzUsuń
  26. Naima nadal była spokojna. A nawet jeśli w głębi duszy była zła, ukrywała to bezbłędnie.
    - Okej. Powiedzmy, że pieprze się z kim popadnie. Jaki w tym problem? Mam w zupełności do tego prawo i to jest moja sprawa, kochana. I naprawdę, mam gdzieś co sobie myślisz o mnie w tej swojej małej główce. Mów sobie co chcesz. Może nie jesteś zazdrosna, ale najwidoczniej mało dzieje się w Twoim życiu, skoro tak bardzo interesuje Cię moje - Powiedziała, krzyżując ręce. - Spójrzmy prawdzie w oczy. Nic o mnie nie wiesz. Nie znasz się, więc pieprz się - stiwerdziła, wstając. - A teraz wybacz, ale nie mam czasu na pierdoły, które tylko kradną mi czas - dodała, po czym skierowała się w kierunku swoim domu.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Mi to bardziej pasuje do ciebie imię Annabelle, wiesz? - spojrzał na nią tymi swoimi zielonymi oczętami, po czym dokończył spalać papierosa, zgniótł niedopałek w palcach i zgniótł glanem.
    - Ale i tak jesteś pomiotem szatana. Jesteś jakaś niedowartościowana, czy coś? - zapytał, unosząc przy tym brew.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Jakiś pomysł na powiązanko lub wąteczek?;>]

    OdpowiedzUsuń
  29. Kto jeszcze odwiedza wypożyczalnie filmów? Idioci. I Duygu właśnie była idiotką. W zasadzie to w wypożyczalni znalazła się przypadkiem, ale skoro już weszła to mogła wypożyczyć jakieś filmy na wieczór. No tak, oglądanie filmów samemu lub z rodzicami. Miodzio.
    Przechodziła między półkami i rozglądała się uważnie. Nie znalazła niczego interesującego, ale za to zauważyła znajomą twarzyczkę. Podeszła do dziewczyny i odruchowo spojrzała jakie filmy wybrała.
    -Jak możesz chcieć to obejrzeć? To gówniany film - stwierdziła marszcząc nos. O co chodziło? O film w którym grała i który brunetka włożyła to koszyczka. - Cześć. Jak tam? - dodała szybko przypominając sobie, że nawet się nie przywitała.

    [Wybacz, ale i ja za bardzo nie miałam pomysłu. Chyba masz zbyt oryginalną postać.:D ]

    OdpowiedzUsuń
  30. Pewnie, że ją kochał, mimo że czasem niewyobrażalnie grała mu na nerwach i niemal codziennie dawała mu jakiś powód, aby mógł ją zabić. Jednak była jego siostrą. Bliźniaczką do tego.
    - Pewnie, ze cię kocham, smarkulo - pocałował ją w czoło.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią z zaciekawieniem. Gabryś był ciekawski, więc musiał wiedzieć wszystko, tym bardziej, jeśli chodziło o sprawy związane z jego siostrą.
    - Przyznaj się, gdzie uciekasz? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  32. Uniósł brew i zatrzymał się, patrząc na nią z wyrzutem.
    - I ty mnie kurwa ze sobą nie zabierasz? - zapytał, patrząc na nią rozczarowany.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Dobra, obrażam się - powiedział, po czym odwracając się na pięcie, poszedł przed siebie, w stronę ich willi. No bo on zawsze korzystał z możliwości wyjazdu do Vegas. Uwielbial to miasto. A jego ukochana siostrzyczka po prostu gra mu na nerwach.

    OdpowiedzUsuń
  34. Byli do siebie podobni pod tym względem, że oboje musieli postawić na swoim. Ale może to i lepiej, asertywność tych czasach jest zawsze mile widziana.
    - Osobny, bo wezmę sobie jakieś ładne bliźniaczki do pieprzenia - powiedział z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Ej, liczyłem na trójkąt, a ty mi będziesz bliźniaczkę zabierać - mruknął.- To takie głupie uczucie, mieszkać pod dachem z osobą, która w każdej chwili może zabrać ci osobę do pieprzenia.

    OdpowiedzUsuń
  36. [Hej, ogólnie mam taką sprawę. Chciałabym stworzyć postać która będzie córką sprzątaczki, która pracuje u jednej z zamożnych rodzin, no i tak się zastanawiałam, czy to właśnie w waszym domu, mogłaby pracować? Odpisz pod tym komentarzem, za fatygę z góry dziękuję.:)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Hm... Szczerze mówiąc, pomysł mi się podoba, więc czemu nie ;) ]

      Usuń
  37. [Ooo...To się cieszę, bardzo dziękuję:)Już się zabieram do pisania]

    OdpowiedzUsuń
  38. -O, dobry humorek. U mnie dobrze i cieszę się że u ciebie też, potworku- stwierdziła nieco rozbawiona. Sporo słyszała o jej wredocie. Szczególnie gdy się poznały na jakiejś ważnej imprezie. Ludzie ciągle gadali o niej i o tym, że ubiera się na czarno. Duygu nie wiedziała czemu tak bardzo ich to szokowało.
    -Niedługo się zobaczymy, bo zamierzam wpaść do Gabrysia. I nie, nie będę się z nim pieprzyć - dodała szybko. Wszystkie koleżanki myślały, że jeśli zamierza się z kimś spotkać to tylko dla seksu. Tok myślenia niektórych był powalający.

    [Taak, wierz mi. wiesz, nieco odróżnia się od reszty słodkich postaci które mają miliony talentów i są takie cudowne że szok.:D]

    OdpowiedzUsuń
  39. -Po prostu nie wiem czemu jesteś taka pewna, że pójdę z nim do łóżka - stwierdziła nieco rozbawiona. Ona i Gabryś? Nie, to nierealne. Duygu nie była osobą, która lubiła przygodny seks. Dla niej musiało być uczucie. Nie wyobrażała sobie sypiać z kimś obcym jak niektórzy. Mimo, że w jej branży to było na porządku dziennym to ona tylko kilka razy przespała się z kimś z planu. I za każdym razem była pijana. No, więc istnieje jednak taka możliwość, ale najpierw trzeba ją upić.
    -Ty nie? Dobra, nie wnikam. Nie wiedziałam, że jesteś biseksualna. Wolisz dziewczyny czy chłopaków? No albo po równo? - zapytała wyraźnie zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  40. -Potworku, nie idę do łóżka z pierwszą lepszą osobą. Mnie nie bawi przygodny seks, jak dorośniesz to zrozumiesz - powiedziała odkładając film na półkę i ruszając do kasy za Ann. -Właśnie. Gabryś lubi bzykać panienki, więc niech to robi. Mi to nie przeszkadza. Ale nie chciałabym pewnego dnia obudzić się z jakimś choróbskiem, bo ktoś z kimś się pieprzyłam poprzedniej nocy się czymś zaraził od kogoś innego - stwierdziła, marszcząc przy tym nos i wyciągając z torebki kartę i podając ją kobiecie za ladą. - Wiesz, to zabawne, że dziewczyny tak łatwo wskakują mu do łóżka. Co się dzieje z tym światem. Chwila, zaczynam gadać jak własna matka - stwierdziła rozbawiona. - Wiesz, chyba jednak brakuje mi seksu - dodała jakby niepewnie. Albo głupiała, albo się starzała. A może i jedno i drugie?

    [Wybaczam. :D Wiem, imię trudne. ;>]

    OdpowiedzUsuń
  41. -To kłamstwo. Faceci się mnie boją. Dla nich jestem tylko 'tą Parker', zamiast pieprzyć się ze mną wolą robótki ręczne przy moich zdjęciach. To chore, nie pojmuję tego. Jestem na wyciągnięcie ręki, a nikt nie korzysta, więc chyba musi być jakiś powód, potworku - stwierdziła odgarniając włosy z twarzy i patrząc na dziewczynę. Ta cała rozmowa była nieco dziwna, ale z pewnością będzie korzystna dla Duygu. O ile kasjerka nie pójdzie do jakiegoś szmatławca.
    -Nie jestem tobą, potworku. Nie mogę mieć każdego jak ty.

    [Haha.:D To imię mojej przyjaciółki, więc jakoś zapamiętuje.:P Wierz mi, że słyszałam w życiu tyle zabawnych i trudnych imion, że przebijają nawet Duygu.:P]

    OdpowiedzUsuń
  42. Tego dnia, wstała wcześnie. Od godziny ósmej pomagała mamie, w tak zwanych drobnych szczegółach. Musiała tylko skończyć, a wtedy mogła spokojnie, zacząć zwiedzać. Tak, czekała w końcu na to już od dłuższego czasu. Skończyła właśnie myć podłogę w kuchni, która jej zdaniem mogła być spokojnie salonem. Postanowiła usiąść, bowiem buty niemiłosiernie przecierały jej kostki. Odsunęła krzesło i spoczęła przy stole.
    Nie minęło dużo czasu, gdy w kuchni pojawiła się nieznajoma dziewczyna. Za pewne, to musiała być córka właściciela, tak wywnioskowała z jej wyglądu. Jej wzrok, pokierował się ku ciemnym śladom, na co dopiero umytej podłogi. Gdy tylko dziewczyna ją spostrzegła, wstała z krzesła, prostując się. Co, jak co, ale siadać chyba nie powinna. Przełknęła ślinę i lekko się uśmiechnęła, speszona obecnością dziewczyny.
    - Jestem Etein...znaczy jestem córką Milli.- powiedziała po czym szybko się poprawiła, w końcu nie musiała znać jej imienia, czy jej mamy.- Sprzątaczki.- podkreśliła ostatnie słowo, po czym jej wzrok, skierował się ku butom dziewczyny.- Fajne.

    OdpowiedzUsuń
  43. -Czemu nie? W zasadzie nie mam żadnych planów - stwierdziła z uśmiechem pakując swoje filmy.
    Jakoś nie bardzo chciało jej się wierzyć, że Johnson miała problemy z zaciąganiem ludzi do łóżka. Ona i jakiekolwiek problemy? Nie, Duygu nie mieściło się to w główce.
    -U ciebie czy u mnie, potworku? - zapytała zerkając na nią i po chwili wyprzedzając i wychodząc na powietrze. W środku było zdecydowanie za gorąco. Nic dziwnego, że odetchnęła z ulgą gdy poczuła chłodny wiatr.
    -I nie chrzań, że ludzie się ciebie boją. Ludzie którzy nie chcą cię poznać są tchórzami, którzy strachem reagują na wszystko. Więc tak jakby to nieco inny rodzaj strachu.

    OdpowiedzUsuń
  44. Duygu nie chciała reagować na wszystko strachem. A już z pewnością nie na ludzi. Sama doskonale wiedziała, że ludzie majją problem z nawiązywaniem z nią kontaktów, bo myślą że jest zarozumiała i sława zawróciła jej w głowie. Kompletna bzdura. Wiedziała jednak, że i Johnson nie jest taką zimną suką. To tylko maska.
    -O, chodzi o tą cytatą blondynkę? Miałam nadzieję, że ją zostawił - stwierdziła marszcząc nos. Poznała ją na balu i.. Nie miała zbyt dobrego zdania. - Tępe to jak moje temperrówki w dzieciństwie.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Czemu po prostu nie poślesz jej w cholerę? Gabryś pewnie by ci pomógł zatuszować ślady zbrodni - roześmiała się. Tak, to brzmiało jak zachęta. Duygu poznała już wiele takich osób i doskonale wiedziała co czuje brunetka. Sama więc najchętniej zakopała w ogródku Caroline.
    -Potworku, pozbądź się potwora ze swojego domu, albo ono pozbędzie się ciebie. Typ głupiej suki tak ma - stwierdziła marszcząc nos. Spojrzała na Atre i posłała jej pocieszający uśmiech.- No, nie mów mi że jest jeszcze gorsza niż na bankiecie.

    OdpowiedzUsuń
  46. Skrzywiła się. Caroline i Garbyś? Ten Gabryś? O rety.
    -Nieźle, Gabryś zszedł na..psy? Nie, to zbyt pozytywne określenie. Pan pieprzę wszystko co się rusza, nawet jeśli jest to Caroline - mruknęła zniesmaczona. Nie pomyślała, że on jest aż tak głupi.
    -No i to kolejny powód dla którego nie pójdę z nim do łóżka. Seks z Caroline jest jak seks z dmuchaną lalką. Nawet wyglądają podobnie - zakpiła z blondynki i spojrzała na brunetkę. - Przyłapałaś ich. Nieźle. A pierdolnęłaś ich potem w łeb? Nie masz chyba zamiaru powiedzieć ojcu?

    OdpowiedzUsuń
  47. -Twój hak jest większy niż jego - stwierdziła.
    Jakoś nie mogła sobie tego wszytskiego wyobrazić, a szkoda bo chętnie by się pośmiała.
    -Jeśli on ci nie pomoże, to ja mogę to zrobić. Musisz mieć tylko plan - stwierdziła myśląc nad jakąś intrygą. Duygu uwielbiała pozbywać się niewygodnych ludzi i trzeba było powiedzieć, że już kiedyś to robiła. Nikomu jednak o tym nie powiedziała. I nie miała zamiaru.
    -Czemu nie złapiesz jej za te pieprzone, tlenione kłaki i nie wyszarpiesz do ogrodu a potem zakopiesz? Rety. Ja to bym ją zamknęła w klatce i karmiła karmą dla psów.

    OdpowiedzUsuń
  48. [O, o, ja wąteczek proszę. Można nawet wymyślić coś ciekawego z racji tego, iż Atra jest bulimiczką a Audrey anorektyczką. ;> Właściwie to do głowy przychodzi mi jedynie przypadkowe spotkanie w toalecie gdzieś tam. Masz może coś lepszego? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  49. -Ładnie - stwierdziła. Wcześniej nie była nigdy w jej domu. Nie, Duygu w zasadzie to kupiła dom na wyspie, ale nigdy nie zostawała w nim dłużej niż na tydzień. Niewiele więc miała okazje pozwiedzać.
    -Jak tam ci idzie w szkole? Jesteś na muzycznym, prawda? Śpiewasz czy grasz na czymś? - zapytała zerkając na nią. Nie wiedziała co dziewczyna robi, kiedyś tylko dowiedziała się że studiuje w prywatnym liceum na kierunku muzycznym. Tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
  50. Zrobiła zdziwiona minę, gdy doszło do niej pytanie dziewczyny. Wcześniej, pochłonięta była widokiem butów, które robiły wrażenie, jednak z pewnością w takich temperaturach, musiały być straszne.-Ah...Dopiero wczoraj.-stwierdziła, zakładając kosmyk włosów, za ucho. -Przyjechałam, tu na wakacje, ale w między czasie pomagam, mamie.- mówiąc to kątem oka zerknęła na czerwone wiadro,stojące nie daleko niej. Cóż, była to mała cena, za spędzenie tu wakacji, a mamie pomoc zawsze się przyda.- Ty, zapewne jesteś córką państwa Johnson?- było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. - Miło mi cię poznać.- powiedziała przyciszonym głosem, jak zawsze czuła się skrępowana, obecnością nieznajomej osoby, jednak wolała teraz się przywitać, by nie robić tego później.

    OdpowiedzUsuń
  51. W ciszy i skupieniu, słuchała słów dziewczyny. Nie mogła zrozumieć, jej sytuacji, w końcu ona miała i matkę i ojca, jedynym problemy, jakie mieli, to te finansowe, jednak i z nimi dało się żyć. Przez moment, przeszło jej prze zmyśl, czy dziewczyna, musiała kiedyś pracować.- Oczywiście, nie mam okazji, podróżować, a to miejsce jest świetne.- stwierdziła, czując że to bedą udane wakacje. Miała okazję, pozwiedzać i poznać innych ludzi. - W końcu mogę trochę pozwiedzać.- powiedziała na tyle głośno by dziewczyna ją usłyszała.- Jakoś nie miałam okazji, tego robić, a to lubię.- skończyła swoją wypowiedź z lekkim uśmiechem na twarzy, który wyrażał jej zadowolenie z jej położenia.- Zazdroszczę ci, możesz tu mieszkać i to w takim domu.- powiedziała kierując wzrokiem po pomieszczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  52. - O tym nie wiedziałem, mała zołzo! - zaśmiał się i rozczochrał jej ciemne włosy.- Ale proszę cię, nie zabieraj mi bliźniaczek, które sobie znajdę, bo ja w Vegas zawsze znajdowałem sobie bliźniaczki do trójkąta, no. I nie chcę przerywać tej tradycji - skwitował z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  53. Uśmiechnął się triumfalnie. Nie miał zamiaru rezygnować ze swoich bliźniaczek, które na pewno w Vegas znajdzie. Zawsze znajdywał, tak więc czemu nie miał znaleźć i teraz? Dla Gabrysia nie było rzeczy niemożliwych, poza kilkoma wyjątkami.
    - Tak w ogóle, to kiedy wylot? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Czyli cała ekipa - uśmiechnął się.- Pamiętam, jak pieprzyłem się kiedyś z Alison. Cholera, jak się z nią fajnie pieprzy - uśmiechnął się do siebie, odchylając głowę do tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zmarszczył brwi i zastanowił się chwilę. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Pewnie pomyśli o tym kiedyindziej.
    - Wiesz co... Nikt mnie nie powiadomił o tym, że jestem tatusiem. Raczej nie jestem - powiedział.- Gumek używam... Zresztą, dam im kasę w łapę, niech radzą sobie sami - wzruszył ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  56. Przewrócił teatralnie oczami i skrzyżował ręce na torsie.
    - Nie chcę mieć dziecka. Nie chcę mieć żony, dziewczyny też w sumie nie, bo wtedy nie móglbym sypiać z innymi seksownymi panienkami - powiedział szczerze.- Gdybyś nie była moją siostrą, też bym cię chętnie przeleciał.

    OdpowiedzUsuń
  57. - Nie przelicz się, młoda, bo ja wiem swoje. - powiedział, grożąc jej palcem.- Zresztą, wiem, ze lubisz rockmenów kudłaczy, mam cię - wyszczerzył się do niej.

    OdpowiedzUsuń
  58. [niewiele w karcie o tym jak spędza czas, z wyjątkiem imprez więc postawiłabym właśnie na nie, bo Daniel też uczęszcza;)

    OdpowiedzUsuń
  59. - Dobra dobra. W całej mojej karierze, że tak powiem, seksualnej, odmówiły mi tylko dwie kobiety. Nie wyobrażasz sobie, jaki to sukces dla mnie - uśmiechnął się triumfalnie.
    Po chwili byli już na plaży. Gabryś usiadł na piasku i spojrzał na morze, czy ocean, cholera wie. Lubił to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  60. [nudna impreza, którą rozkręcą sobie sami, brzmi wyśmienicie;)]

    OdpowiedzUsuń
  61. Z geografii to on był laczek, podobnie jak z matmy, fizyki, biologii, chemii, języków... No, w szkole za dobrze sobie nie radził, może oprócz w-f'u, angielskiego i muzyki, bo na tym się znał. Ledwo zdaje do następnej klasy, ale jakoś daje radę.
    Westchnął głośno, na słowa Atry.
    - Weź to powiedz ojcu - mruknął.- Zapatrzył się w niej cholernie, no ja pierdolę. Myślisz, ze ja też nie wolałbym mamy? - spojrzał na nią.

    OdpowiedzUsuń
  62. Westchnął głośno i przetarł twarz dłonią. Może i był idiotą pod tym względem, ale co miał poradzić? Tak naprawdę, to ona wychodziła z inicjatywą, że mają ze sobą sypiać, a Gabryś jak to Gabryś, był facetem i odmówić kobiecie nie potrafił.
    - Nie gadajmy o tym, to jest jebnięte, tak, wiem - skinął głową.

    OdpowiedzUsuń
  63. Skinął głową i westchnął głośno, przymykając oczy.
    - Tak, jestem idiotą, do kurwy nędzy - mruknął i położył się na piasku, wzrok wbijając w niebo.- Weźmy ją zgnębmy. Nie wiem w jaki sposób, ale coś wymyślmy. Możemy powiedzieć, że znalazł się facet bogatszy od ojca, no to poleci...

    OdpowiedzUsuń
  64. Daniel osobiście także średnio przepadał za podobnymi przyjęciami. Nie widział sensu w urządzaniu tak wielkiej imprezy, jesli nie można się na niej do porządku zabawić. Jednak był już przyzwyczajany do różnego rodzaju bankietów od najmłodszych lat, i nie był już nastolatkiem, aby móc wszystko zwalić na 'młodzieńczy bunt' więc na chwilę obecną zachowywał się jak najbardziej przyzwoicie. Poniekąd była to dla niego dobra okazja, by poznać więcej osób mieszkających na wyspie, bo sprowadził się tu niedawno i jak na razie kojarzył tylko swoich najbliższych sąsiadów.
    Z ojcem dziewczyny znał się już wcześniej, chociaż nie byli ze sobą w jednej branży miał okazję poznać go, czemu zawdzięczał dzisiejsze zaproszenie.
    Dziewczyna rzeczywiście zwracała uwagę, wyróżniała się na tle towarzystwa. Daniel lubił osoby, które nie miały nic przeciwko wychodzeniu przed szereg, wybijaniu się na tle szarej codzienności. Sam był tym, który olał królewskie pochodzenie i wyjechał imprezować do Nowego Jorku. Z Dylanem rozmawiał właśnie o swoim przyszłym filmie, do którego właśnie pisany był scenariusz, kiedy ten zauważył swą córkę i postanowił mu ją przedstawić.
    -Więc to jest to twoje oczko w głowie -uśmiechnął się do dziewczyny.-Daniel, bardzo miło mi Cię poznać.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Chuj z płatnym mordercą, ja dobrze wiem, ze sama chętnie byś ją zabiła, więc... Zabij - powiedział.- Nie wydam cię, obiecuję. Pomogę nawet zakopać zwłoki, jeśli będziesz miała z tym problem.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Wlejmy jej kreta do kawy, wypali ją od środka, no i dednie. To bardzo dobry pomysł, a nie wymaga jakichś nie wiadomo jakich niecnych planów - powiedział, patrząc na nią z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  67. - No, powiemy, że... Że umarła - powiedział, po czym roześmiał się.- No bo nikt nie będzie wiedział, dlaczego umarła. Zatrucie po prostu, nikt nas nie będzie podejrzewał, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  68. Kobiety może rzeczywiście do niego wzdychały, ale mogło to być spowodowane jedynie tym, że był całkiem wziętym aktorem. Chociaż pan Phillips nie miał co narzekać, opatrzność tudzież latający potwór spagetii nad nim czuwali, i o brak urody czy starzenie się nie musiał się martwić.
    Z towarzystwa był chyba jedynym który wyłapał jakże przemiłe określenie w kierunku Caroline. Uśmiechnął się na to, zamieniając kilka słów z blondynką, która chyba nie należała do najbardziej inteligentnych osób, przynajmniej takie wrażenie sprawiała.
    Już po chwili Dylan wraz z żoną przeprosili go, musząc iśc powitać także reszte gości.
    -Wielką miłością do niej nie pałasz, co? -uniósł delikatnie brwi zerkając na dziewczynę. WIdać było na pierwszy rzut oka, ze macochy nie lubi, a do ojca prawdopodobnie o ożenek ma żal.

    OdpowiedzUsuń
  69. - Boże, młoda, skąd się dowiedzą, ze to my? - powiedział, przewracając teatralnie oczami.- Przecież każdy ma kreta, przecież kible się w chatach czyści. Przynajmniej będzie miała jakiś tam pochówek, ojciec przyjmie to lepiej, aniżeli tak nagle zniknie. I już.

    OdpowiedzUsuń
  70. W przeciwieństwie do dziewczyny dopiero teraz biorąc drinka z pobliskiego stolika z alkoholem. Też musiał się pilnować, bo należał do tych osób, które po przekroczeniu pewnej granicy, tracą kontrolę i piją do oporu.
    Uśmiechnął się, słysząc sarkastyczną uwagę.
    -W równoległym wrzechświecie, jestem królem angielskim - słowa te w sumie, nie były aż tak mocno od prawdy oddalone, jednak poniekąd podobne do sytuacji dziewczyny, teoretycznie możliwe, jednak nie z ich punktu widzenia.
    -brytyjczyk. nie tak łatwo pozbyć się akcentu.

    OdpowiedzUsuń
  71. [ Hmm mogą się znać, a Sam teraz możesz spotkać na pewno przy pomocy budowy, remontu sierocińca, bo ona lubi pomagać;) ]

    OdpowiedzUsuń
  72. - Albo możemy ją spalić - powiedział po chwili namysłu, a źrenice mu się rozszerzyły, bo w sumie nie był to taki zły pomysł.- No bo w wodzie mogą znaleźć ciało, a jeśli będzie proch, to nie znajdą.

    OdpowiedzUsuń
  73. Samara lubiła pomagać. Mimo iż była z dobrego domu nie była za bardzo rozpuszczona. Może to dzięki temu, ze miała trzech starszych braci, którzy na początku dawali jej w kość. No może oprócz Aarona, który pokochał ją od pierwszego spotkania i bronił przed resztą jak tylko mógł. To właśnie on uczył ją dzielić się z innymi, aż w końcu Sam odkryła, że sprawia jej to przyjemność.
    Tego dnia zgłosiła się do pomocy przy remoncie sierocińca. Nie lubiła tej nazwy i chciała pomóc tak bardzo jak mogła. Dostała farbę i miała pomalować z jeszcze jedną dziewczyną pokój.
    - Cześć. - rzuciła widząc znajomą. - Mogłabyś to zgasić? - zapytała. Nie cierpiała zapachu papierosów i od razu otworzyła okno. To po prostu śmierdziało.

    OdpowiedzUsuń
  74. - Wydaje mi się, że sama tak się nie da zaciągnąć na stos. Ale najpierw możemy ją otruć, a potem spalić ciało. Wydaje mi się, że takie wyjście z tej sytuacji będzie najodpowiedniejsze - powiedział, opierając się na łokciach, aby móc spojrzeć na siostrę.

    OdpowiedzUsuń
  75. Propozycja dziewczyny była bardzo kusząca. Tym bardziej, że w jego kieszeni czekało coś, co zdecydowanie mogło sprawić, że przyjęcie nie było by aż tak nudne. Zawahał się, ale ruszył za dziewczyną, najwyżej pojawi się kilka nieprzyjemnych plotek, że znowu kręci z jakąś małolatą.
    Przed wyjściem zabrał jeszcze ze stolika jeden kieliszek, upijajac nieco i odstawiając go pustego dopiero przed drzwiami do ogrodu.
    -Jest jakaś szansa,że pokażesz mi miejsce, bez kamer? -delikatnie uniósł brwi zerkając na dziewczynę. Powiedzmy, że nie lubił być obserwowany, a zdawał sobie sprawę z tego, że w takich rezydencjach kamery mogą być w każdym miejscu wokół domu.

    OdpowiedzUsuń
  76. Sam nie znosiła, gdy ludzie byli wyniośli i tacy aroganccy. Co jej szkodziło zgasić to świństwo?
    - Satysfakcje. - powiedziała od razu. Ona po prostu czuła się wtedy lepiej. - Jak nie chcesz tu być to po prostu wyjdź, bo jak masz siedzieć i patrzeć jak pracuje to wybacz, ale to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  77. Poszedł za dziewczyną i po chwili zajął miejsce na ławeczce pod całkiem przyjemną altanką. Ogród urządzony mieli bardzo starannie, sam będzie musiał się zastanowić nad urządzeniem podobnego miejsca u siebie.
    -TO nie oczywiste? -uniósł delikatnie brwi.- mam zamiar Cię poćwiartować -z uśmiechem puścił dziewczynie oczko wyciągając z kieszeni elegancką papierośnicę, a z niej - dwa skręty.
    -Jesteś chociaż pełnoletnia, czy będę miał super wyrzuty sumienia jak Cię poczęstuje?

    OdpowiedzUsuń
  78. Samara wzruszyła ramionami.
    - Ale nie na tym polega satysfakcja. - zauważyła. - Po prostu lubię wiedzieć, że coś zrobiłam. Tydzień można zmarnować na leniuchowanie, ale całe życie? - wiedziała jaki styl życia prowadzi to rodzeństwo i nie widziała w tym nic ciekawego. - A od nich nie oczekuje pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  79. Czyli prawie nieletnia. No trudno, pierwszego skręta jej nie poda, więc nie jest tak źle. Odpalił dziewczynie i później sobie, zaciągając się i przytrzymując chwilę dym w płucach.
    -Mój ulubiony sposób na przeżycie nudnych bankietów z ludźmi których na dobrą sprawę nie lubię. -uśmiechnął się opierając się wygodnej. Jego agent niejednokrotnie powtarzał mu, że mógłby to rzucić, bo wystarczy jedno potknięcie i zniszczy sobie karierę, ale Daniel należał do osób, które nie uzależniają się łatwo, więc nie obawiał się o jakieś tragiczne skutki popalania sobie trawki.

    OdpowiedzUsuń
  80. Nie rozumiała dziewczyny. Nikt jej tutaj nie zapraszał, ludzie przychodzili tu by po prostu pomóc i tyle. Samara stwierdziła, że dalsza rozmowa nie ma sensu i po prostu chwyciła za pędzel. Pracowała powoli, ale dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
  81. Ciekawy zamiennik, to trzeba było przyznać. Sam chętnie co jakiś czas urządzał sobie podobne wycieczki, nie zawsze do Vegas, ale kasyna na pewno lubił. Był też czas, kiedy grywał sporo w pokera, nawet był całkiem niezły.
    Jego królewskie pochodzenie... Coś do czego nie lubił się przyznawać. Odkąd pamiętał usiłował osiągnąć coś sam, jednak jak przychodziło co do czego, i tak zawsze nazwisko trochę mu pomagało.
    -Młoda damo, czy ja wyglądam na mężczyznę z dobrego domu? -delikatnie uniósł brwi ponownie zaciągając się skrętem.
    -Wnuk królowej angielskiej do usług -dodał jednak po chwili wzruszając ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  82. -Nie ładnie to tak żeby panienka z dobrego domu częstowała się nie wiadomo czym od nieznajomych -wzruszył z uśmiechem ramionami. Czy obecnie ktoś naprawdę zachowywał się tak, jak by przystało na jego pochodzenie czy wiek? To nie miało większego znaczenia.
    -I powiedzmy że po 12 latach poza rodzinnym domem, chyba powoli tracę królewskie przywileje. Wątpie by przyjęli mnie z powrotem z otwartmi ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  83. Może nie było by to aż tak proste, ale pewnie miała racje. Rzecz w tym, że mu się wcale do Anglii nie śpieszyło.
    -Własna hodowla -wzruszył delikatnie ramionami, od jakiegoś czasu zawsze miał w jakimś ustronnym miejscu posadzone ze dwa krzaczki na użytek własny. Zdrowe, dobre, mocne - czego chcieć więcej.
    -a panienka nie jest za młoda, żeby się na tym dobrze znać?

    OdpowiedzUsuń
  84. On normalnie też tak nie mówił, tylko jak się zgrywał. Albo jak wiedział, że może to irytować rozmówcę.
    -Te dostojne nawyki, tak trudno się ich pozbyć - ze śmiechem wzruszył ramionami kończąc skręta i przymykając na moment oczy. Dym wypuścił dopiero po chwili, czując juz to znajome, jakże przyjemne uczucie lekkiej fazy.
    -Co robisz, oprócz bycia niegrzeczną córeczką?

    OdpowiedzUsuń
  85. Trzeba było przyznać, miała ciekawe zajęcia. On co prawda patrzył na to z innej perspektywy i domyślał się, że dziewczyna za kilka lat pewnie trochę się uspokoi, ale nie miał zamiaru robić jej teraz wykładów na temat młodzieńczego buntu wobec świata.
    -Ciekawe życie, nie powiem że nie. Na jakich koncertach bywasz? -spytał unosząc delikatnie brwi. Też lubił się przejść na jakiś od czasu do czasu, więc to go raczej ciekawiło. A może przy okazji dowie się, czy są jakieś w okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  86. Tego że gustuje w rocku nie trudno było się domyśleć, na pewno nie wyglądała na taką która jara się popowymi kawałkami czy jakimś techno. Miał na myśli raczej to, czy woli jakieś kameralne imprezy, w klubach czy wielkie koncerty na tysiące osób.
    -No chyba się dogadamy, też lubię od czasu do czasu przejść się i posłuchać jakiejś porząnej muzyki. A z twoim ojcem jakiś super kontaktów nie utrzymuje, więc nie wiem o Tobie aż tak wielu rzeczy, nie martw się -uśmiechnął się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  87. Co oni jeszcze tu robią? Dobre pytanie. A odpowiedź prostsza, niż mogło by się wydawać.
    -Jedno z nas zachowuje się odrobinę odpowiedzialnie, jak na wiek przystało, i zdaje sobie sprawe, że opuszczenie imprezy z ledwo co pełnoletnią córką swojego dobrego znajomego, nie jest dobrze widziane -uśmiechnął się lekko. Brukowce by go zjadły żywcem na jutrzejszy deser.

    OdpowiedzUsuń
  88. -Nie jestem na haju -wywrócił oczami ze śmiechem. Jeden skręt to stanowczo za mało by zjarać pana Phillipsa, za dużo już miał praktyki. Powoli wstał, wiedząc że to nie jest dobry pomysł, ale cóż poradzić? Miała rację, mu też siedzenie tutaj raczej nie odpowiadało. Nudziło mu się zbytnio, a skoro miał już towarzystwo to mogli zaszaleć.
    -jestem nowy w mieście, z tego co wiem to kilka fajnyh klubów tu jest. Polecasz coś? -spytał dając się jej prowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  89. [Pewnie, że wątek! :) Masz jakiś pomysł na to albo na powiązanie?]

    OdpowiedzUsuń
  90. [O, o to jest dobry pomysł, o ile mogę tu coś wtrącić ^^ To mogłaby być taka sztuczna, wymuszona przyjaźń ze względu na podobieństwo w charakterach dziewczyn. Oczywiście, może się to rozwinąć w dobrym kierunku, kiedy Cammie przestanie być taka dzika. Okej? :]

    OdpowiedzUsuń
  91. -Oh, rozumiem.- powiedziała krótko, a jej wzrok powędrował, do jej zielonych sandałów. Tak, to już było. Bynajmniej tak słyszała, osoby z pozoru mające wszystko, jednak tego nie miały. Jak tak się dłużej nad tym zastanawiała, to jej życie nie było, aż takie złe. Tak, zdecydowanie było dobre.- Miałam okazję, poznać panią Caroline, była...- zrobiła krótką przerwę- Dosyć, oschła.- mówiąc to spojrzała na dziewczynę, siedzącą na blacie.- Przestraszyła mnie.- mówiąc to, rozszerzyła oczy, wbijając wzrok, w podłogę.- Jest dość młoda, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  92. [Mogłyby się dość ostro pokłócić na jakiejś imprezie i pobić, albo ogólnie wywołać zadymę, a wątek mógłby się zacząć od tego, że obie zamknęli na noc w areszcie (w sąsiednich celach, bo nie bardzo mi się widzi wątek z prawdziwą bijatyką, dziwnie to potem wychodzi). Powód nieważny, moja Mila takiej postaci jak Twoja potrafi wtłuc za nic, Twoja chyba też ;p]

    OdpowiedzUsuń
  93. Uśmiechnął się i skinął głową.
    - Wiem - powiedział szczerze.- Też cię kocham marudo, nawet jeśli jesteś po prostu pierdolnięta. Bo jesteś - dodał ze śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  94. - Pasuje mi, że taka jesteś, bo w sumie dobrze się uzupełniamy - powiedział, po czym usiadł na piasku i spojrzał na swoją ukochaną siostrzyczkę. - Atra aniołek, nie, nie wyobrażam sobie tego. Atra jako blondynka - zaśmiał się głośno i opadł na piasek, prawie się po nim tarzając.

    OdpowiedzUsuń
  95. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią. Nie chciało mu się za bardzo pływać, ale jeśli Atra chciała, to niech idzie się pomoczyć.
    - Nie, dzisiaj nie - pokręcił głową.- Ale jak chcesz, to idź sobie popływać z rekinami, czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  96. Rzeczywiście, zaśmiała się. Po prostu trafiała tu tak często, że niemal traktowała areszt jak swój drugi dom. Fani będą zachwyceni. Czasem zastanawiała się, czy większość jej fanów nie lubi jej przypadkiem za ten wojowniczy charakter i fakt, że ciągle pakuje się w kłopoty. Na pewno jakaś część.
    Na słowa dziewczyny tylko wywróciła oczami. Kolejna rozpuszczona małolata próbuje być groźna.
    - Nikt Ci przecież nie zabrania marzyć - mruknęła nieco znudzonym tonem, po czym przeniosła wzrok na strażnika, który mijał jej celę.
    - Wisisz mi dwadzieścia dolców. Założyłem się z chłopakami, że nie zobaczymy Cię do przyszłego miesiąca - rzucił gniewnie, a w odpowiedzi Mila tylko posłała mu buziaka i uśmiechnęła się delikatnie.
    - Lepiej wypuść tę małolatę, nie mam zamiaru słuchać jej jęków przez resztę nocy - mruknęła, siadając oo turecku przed kratą, która oddzielała ją od wolności.

    OdpowiedzUsuń
  97. DO nieba? Brzmiało ciekawie, nawet bardzo. Jednak domyślił się, że chodzi o jakąś nazwę klubu.
    -Tylko tak, żebym Cię nie musiał nieść do domu, dobra? -zaśmiał się cicho wychodząc za nią z posesji. Naprawdę nie chciał psuć swoich stosunkuch z ojcem dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  98. [Dlaczego na blogu jest czas zachodnioamerykański?]

    Roześmiała się wesoło, słysząc jej słowa.
    - Buuuja! Nie jestem gwiazdką żadnego sezonu, ale przynajmniej w przeciwieństwie do Ciebie, sama na siebie zarabiam. - powiedziała, wzruszając delikatnie ramionami. Zawsze miała z tego ogromną satysfakcje, z tego, że sama się wszystkiego dorobiła, bez niczyjej pomocy, bez romansów z prezesami i innymi gwiazdami, bez wsparcia wpływowej rodziny. Dzięki temu nabyła niezachwianej pewności siebie, której nikt nie mógł już jej pozbawić.
    - Naprawdę nie rozumiem co Ci się tu nie podoba. Jest miło, spokojnie, no i to chyba jedno z najbezpieczniejszych miejsc na ziemi - rzuciła entuzjastycznie.

    OdpowiedzUsuń
  99. -Nie jestem wybredna, potworku. Polej czegokolwiek. Byleby miało procenty- stwierdziła z uśmeichem. Nie była wielkim znawcą alkoholi. Najbardziej lubiła pić po prostu wódkę albo tequile. Jedyną zaletą było to, że miała mocną głowę. Kac? Nigdy nie miała.
    -Tak, tureckie. Nie wiem kto wpadł na to, aby mi je dać. Nie wnikam nawet w to - roześmiała się cicho. - Chcę usłyszeć kiedyś jak śpiewasz.

    [rety, moja głupota mnie przeraża. Pisałam trzy razy wątek i za każdym razem coś się stało: to internet nie działał, to laptopa zamknęłam, albo przypadkowo wszystkie karty. A teraz jeszcze chciałam się upominać. xD]

    OdpowiedzUsuń
  100. [Skoro Annabelle jest taka oryginalna, to może któregoś dnia, jak Joshua ją zauważy, to stwierdzi, że zdecydowanie chce zrobić jej sesję zdjęciową. Właśnie przez jej wyróżniający się wygląd.]

    OdpowiedzUsuń
  101. Na jej twarzy, mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Bawiło, ją to co powiedziała dziewczyna, mimo iż była jej macochą, ale to w końcu, nie była jej sprawa.
    - Masz, jeszcze brata, prawda?- zapytała się, czy chłopak, którego ostatnio spotkała, był faktycznie tym za którego się podawał. Byli do siebie podobni, więc na pewno byli bliźniakami.
    -On również zdziwił się, że się tu kręcę.- stwierdziła jedną dłonią, opierając się o blat stołu.- W końcu, mogłaś mnie wziąć, za włamywaczkę, czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  102. - Właściwie to możesz. W wariatkowie mogą Cię zamknąć na własne życzenie bez pytania o powód. Szerokiej drogi, dobrze się tam dopasujesz - stwierdziła ze śmiechem, oglądając swoje paznokcie. Wywróciła oczami na jej gadanie o ojcu. No tak, córeczka tatusia, jak słodko...
    - Gdybyś nie była rozpuszczonym bachorem nie musiałabym zaczynać. - stwierdziła swobodnie. - w taki sposób to możemy się kłócić do usra.nej śmierci, więc skończ już. Lepiej martw się o to, co powiesz tatusiowi.

    OdpowiedzUsuń
  103. Tego wieczora Rosenthal wyjątkowo się nudził. Z reguły o tej godzinie albo pracował, wykonując prywatne masaże w jakiejś wielkiej rezydencji, albo był po prostu umówiony ze znajomymi, dlatego również nie mógł narzekać na brak zajęć. Dzisiaj było jednak inaczej, dlatego Joshua wyjątkowo postanowił, że samotnie uda się do baru.
    Poprzedni zespół, który grał mini koncert, wyjątkowo mu się spodobał. Nie uważał, aby był on jakiś bezbłędny, mimo wszystko dobrze słuchało mu się muzyki, którą wspólnie stworzyli.
    Joshua był szczerze zaskoczony, kiedy wokalistka poprzedniego zespołu do niego podeszła. Cóż, poprosiła tylko o ogień, jednak był to dobry pretekst, aby rozpocząć nową znajomość, prawda? Szczególnie, że wygląd nieznajomej go zaintrygował. osobiście sam nie przepadał za taką toną makijażu, jednak nie mógł się doczekać, jak dziewczyna będzie wyglądała bez tych wszystkich dodatków. A miał zamiar do tego doprowadzić... Chociaż jeszcze nie do końca wiedział jak.
    - Jasne... - odparł ze swobodnym uśmiechem i wyjął zapalniczkę z kieszeni, podpalając jej papierosa. Sam zresztą zrobił to samo ze swoim. - Siadaj. - Wskazał zachęcającą na miejsce naprzeciwko siebie. - Widzę, że twoi koledzy z zespołu gdzieś się ulotnili. To naprawdę nieładnie zostawiać kobietę samą w barze.

    OdpowiedzUsuń
  104. -Mnie to chyba bardziej ciągnie do piekła niż do nieba, ale chętnie wpadnę - obiecała z uśmiechem i upiła łyk trunku. Nie skrzywiła się. Whisky jak dla niej było nieco zbyt..perfumowane. Tak, dziwne określenie. Wolała wódkę, ale nie dała po sobie tego poznać. Alkohol to przecież alkohol, no nie?
    -Będę grała w filmie z pewną suką. Rety, nie cierpie jej. Nie wiem jakim cudem jeszcze się utrzymuje w tym biznesie. Kojarzysz Milę Valentine? - zapytała obserwując ją z zainteresowainem.

    OdpowiedzUsuń
  105. Zerknęła na butelkę trzymaną przez dziewczynę. Cóż, nie należała do abstynentów, jednak sytuacja w jakiej się znalazła, nie pozwalała jej na napicie się.- Nie dzięki, nie jestem dobra w piciu.- stwierdziła, dość bezpośrednio. Jednak to była prawda, cztery piwa, a Etein już by świrowała, jeśli by gdzieś nie leżała.- Zresztą, jestem w pracy, jakby nie patrzeć.- mówiąc to uśmiechnęła się lekko, w stylu przepraszająco- dziękującym.- Może przy innej okazji.- powiedziała szybko, mając nadzieję że będą miały, kiedyś okazję się spotkać. W końcu, dużo osób tu nie znała.- Kac, cię męczy?- zapytała, czy dobrze trafiła, z diagnozą dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  106. - To żadne usprawiedliwienie... - stwierdził szczerze, wzruszając ramionami. Fanki fankami, ale jak można zostawić dobrą kumpelę dla stada roześmianych idiotek, które zamiast interesować się muzyką, skoro to zespół, to patrzą wyłącznie na wygląd członków. Rosenthal naprawdę nie potrafił tego zrozumieć.
    - Joshua - odparł i uścisnął lekko dłoń dziewczyny. Puścił jej rękę i zaciągnął się leniwie papierosem, wypuszczając dym przez lekko rozchylone usta. - Czyli rozumiem, że jak cię stąd porwę, to oni nawet nie zwrócą na to uwagi? - Uniósł brew do góry i uśmiechnął się bezpośrednio. Joshua z reguły mówił wprost, o czym myśli.

    OdpowiedzUsuń
  107. -Zabiję sukę. Rozstrzelam na miejscu - warknęła na samo wspomnienie gęby tej idiotki. Cieszyła się, że Atra miała to samo zdanie. Zresztą, kto nie miał? No tylko chorzy fani którzy nie wiedzieli czym jest rock.
    -Jak można tworzyć pop-rock? Toż to największe gówno tego świata. Nie wiem jak to przeżyję. Zacznę ćpać. Tak, to chyba dobre rozwiązanie. ALbo nie. Lepiej mi powiedz co robisz żeby znosić tlenionego pustaka, może mi się przydać.

    OdpowiedzUsuń
  108. - Jak to sama, przecież będziesz miała rybki, rekiny i takie tam... - zmarszczył brwi.- Mam lepszy pomysł. Chodźmy się nachlać. Znajdziemy sobie kogoś na noc i wszyscy będziemy zadowoleni - zaproponował z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  109. - Tak więc wstawaj pijaku, idziemy chlać bardziej - powiedział, wstając z piasku, po czym otrzepał się i ruszył brzegiem oceanu, wsłuchując się w ten jakże przyjemny szum fal.

    OdpowiedzUsuń
  110. Chwycił ją mocniej i pokręcił rozbawiony głową, po czym szedł żwawo w stronę centrum miasteczka.
    - Tylko nie koniku, bo cię zrzucę! - powiedział.- Mogłaś urosnąć, a nie, fajki palisz i zatrzymałaś się w miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  111. - Ja przynajmniej urosłem, mam ponad metr dziewięćdziesiąt, a nie, ty się zatrzymałaś, a mogłaś przynajmniej do metra siedemdziesiąt pięć dobić... - powiedział, podrzucając ją.

    OdpowiedzUsuń
  112. - Mogę się zgodzić z tylko tym słodki, bo a: słodka to ty nie jesteś, a b: obcasów nie nosisz, jedynie glany dodają ci może 4 centymetry... - parsknął śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  113. Jakby nie patrzeć, gdy dostawało się z glana, prawie zawsze bolało. Skrzywił się nieco i poprawił dziewczynę na plecach.
    - I tak jesteś mała, karzełku - mruknął.

    OdpowiedzUsuń
  114. Tak, każdy kto ją widział, od razu tak o niej myślał.- To nie tak, że nie lubuję.- uśmiechnęła się na samą ta myśl, prawda był odrobinę inna.- Po prostu, jeśli wypije parę piw od razu padam.- stwierdziła, zastanawiając się nad tym ile musi.- Zresztą , jakoś ostatnio nie miałam okazji iść na jakąś imprezę.- mówiąc to zrobiła zdziwioną minę.- Kurcze, faktycznie nie korzystam z życia.- stwierdziła, dochodząc do wniosku, że w słowach dziewczyny była prawda.- I jest kolejna rzecz, której ci zazdroszczę, nie zmarnowane życie.- uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.- Chcesz, może lud?- spytała widząc że dziewczynę trapi ból głowy.

    OdpowiedzUsuń
  115. Teraz to się głośno zaśmiał i podrzucił ją na tych swoich biednych plecach.
    - Przecież ty nie wierzysz w Boga - zaśmiał się, po czym żwawo wyszedł z terenu plaży i ruszył ku centrum miasteczka.

    OdpowiedzUsuń
  116. Po prawie dwóch miesiącach nieobecności Hogwart 1997 powraca do życia z nową szatą graficzną i nowymi siłami. Zapraszam wszystkich starych autorów, którzy dobrze się bawili w progach tego bloga jak i tych nowych chcących skosztować czegoś innego.
    http://hogwart-1997.blogspot.com
    Akcja bloga dzieje się w 1997 roku. Lord Voldemort jest w pełnej chwale. Ministerstwo Magii upadło. W Hogwarcie dyrektorem zostaje Severus Snape. Nic już nie jest takie samo jak kiedyś. Trzeba uważać co się komu mówi. Teraz ściany mają uszy. W zamku życie toczy się w miarę normalnym rytmem, ale któż by sobie odmówił robienia kawałów Mistrzowi Eliksirów. Harry, Ron i Hermiona są w podróży na poszukiwaniach horkruksów i nie ma o nich żadnych wieści. Jest możliwość dołączenia do Zakonu Feniksa czy do Śmierciożerców.

    OdpowiedzUsuń